W skórę nie wnika czas.
Zatrzymuje się na jej powierzchni. Chowa w załamaniach fałd
Ślizgając pomiędzy palcami wprawia w zawirowanie galaktykę istnień.
Szepcząc zmiennością przebarwień niczym słoje w pniu drzewa
Ryciną podziemnych rzek znacząc źródło przeznaczenia.
Za oczy mając dotyk.
Zmysł świadomości naciągniętej na parzyste nitki nerwów.
Zawieszonych pod zimnym niebem przerwanych poematów
Zawieszonych pod zimnym niebem przerwanych poematów
W zagłębieniu dłoni ściskając niedopisany akapit.
Pęknięty na wpół owoc kasztana. Castanea sativa.
Moc kasztanów :) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńNiech będzie z nami! Ściskam cieplutko.
OdpowiedzUsuń