Czas się nie zatrzymuje,
nawet gdyby chciało się przytwierdzić wskazówki zegara
sznureczkami do dowolnie wybranej sekundy, i tak nie da się
ujarzmić. Nieposkromiony wymyka się ludzkiej woli i gna przed
siebie nie oglądając się wstecz. Mam wrażenie, że nawet zarys
mojej sylwetki, przemykający po szybie mijanych wystaw sklepowych,
rozsypuje się na drobinki zabiegania i zbytniego pośpiechu jaki
ostatnio stał się moim nieodzownym towarzyszem, czekającym tuż za
rogiem. Podejrzewam nawet, że noc całą skulony na ganku,
ogrzewając się jedynie sztucznym światłem lampek, oczekuje
uchylenia drzwi, by przylgnąć do mnie nie pytając o zgodę. Na
dzień cały. Póki mrok nie stanie się mu nazbyt strasznym i
zdecyduje się wyślizgnąć, przez dziurkę od klucza, niczym jedna
z wielu postaci na obrazach Marca Chagalla. Wyciągnięta ze snu
jawa, stająca się półprzezroczystą mgłą wijącą ponad dachami
rosyjskich wiosek zamieszkiwanych przez chasydzką społeczność,
skrywająca się w tlącym nieśmiało świetle zapalonych świec, w
rozmodleniu piątkowych zmierzchów, dająca o sobie znać w cichym
syczeniu samowara. Rozprzestrzeniona. Rozedrgana. Pozostawiając mnie
na czas niezmąconego snu czekającego w miękkiej podszewce poduszki
kusząco nadstawiającej swoje gładkie policzki. W niedomkniętej
kopercie chowając szkice wyobrażeń, które być może pod
zamkniętymi powiekami staną się celuloidową taśmą
przysłaniającą granicę między realnością i tym, co tak realnie
nieuchwytne.
Nieuchwytność. Może to
w obrazach Chagalla tak bardzo mnie zachwyca. W pozorach całkiem
zwyczajnych obrazów kryje się tajemnica, nieprzenikniona
wrażliwość, własny język malarski Chagalla dotykający
podniebienia egzystencji uniesionej lekko ponad doczesnością, w
poszukiwaniu własnej rzeczywistości którą nosił w swoim
wnętrzu i starał się zobiektywizować jedynie za pomocą środków
malarskich, w kontraście kolorów wyznaczających jego granicę
między odtworzeniem i stworzeniem obrazu widzianego jego oczami,
korzeniami silnie wrośniętymi w rosyjską prowincję przywodzącą
na myśl wspomnienia z dzieciństwa. Ulotny dym przeszłości
porzuconej dla malarstwa, dla artystycznej samorealizacji wymykającej
się wszelkim ramom teorii zbytnio obciążającej lekkość
malarskiej swobody, twórczej zadumy i poetyckiego widzenia prozy
życia. Barwami, zachwianiem proporcji nawiązując do symboliki
bizantyjskiej.
Marc Chagall. Jeden z
artystów, który kiedyś wdarł się w moją duszę wręcz z rewolucyjną
siłą, burząc moje ukochanie proporcji, klasycznego pojmowania
kanonu piękna wyrażonego nienagannością formy, pozbawiając mnie
nieufności wobec artystycznej awangardy. Mój rewolucjonista. Uwiódł
mnie zmuszając do wysiłku dostrzeżenia zachwytu w zniekształceniu,
dozie abstrakcji i krztynie groteski. W symbolice ukrytej pod warstwą
rozmytych barw, złudnie przydających wrażenie niewyrazistości, bo
wyrazistość znaczenia symbolu u Chagalla tkwi w rdzeniu jego
malarstwa, w doświadczaniu życia.
Tajemnica tkwi być
może w samej naturze jego sztuki, która wykorzystuje doświadczenie
wspomnień. Prawdziwe malarstwo jest życiem, i być może życie jest malarstwem (...) Wizualna logika, która od tej pory układa formy, posłuszna jest innym prawom niż te, jakie rządzą przestrzenią euklidesową. Żaden wektor geometryczny nie określa przestrzeni, a jej plastyczność pozwala rysunkowi na to, by znalazł dla siebie wyraz w całej giętkości i spontaniczności.
Nie bez znaczenia jest fakt, iż malarstwo Chagalla prowokuje krytyka czy historyka do wykorzystania terminów muzycznych. Postaci i motywy postrzegane są jako liczne dźwięczne przedmioty, kolory to rytm, a linie - melodie; metafora ta dobrze pasuje do malarstwa, ponieważ tak jak ono akcentuje pojęcie czasu.
Czas się nie zatrzymuje, ale ja zatrzymałam się w czasie, w malarstwie jednego z moich ulubionych artystów przedstawionych w albumie "Marc Chagall".
"Książka ta poświęcona jest wczesnemu okresowi twórczości jednego z najwybitniejszych malarzy XX wieku - urodzonemu w Rosji Marcowi Chagallowi (...) Reprodukowane tu prace malarskie i graficzne Marca Chagalla pokazują nie tylko skalę talentu artysty, ale także nieistniejący już świat wschodnioeuropejskich żydowskich miasteczek".
"Marc Chagall" Mikhail Guerman i Sylvie Forestier
wyd. Confidential Concepts, USA
polskie tłumaczenie: 2006 Firma Księgarska Jacek i Krzysztof Olesiejuk
tekst polski opracował: Dariusz Konstantynów