Rzęsy w atramencie

"Daj rękę, pójdziemy wstecz po naszych wspólnych śladach
pozwól, że poprowadzę cię raz jeszcze."
Halina Poświatowska


Przekładam kartki książek. Bezgłośnie. Jak odszedłeś. Litery zdają się jedynie rozsypanym makiem utkwionym pod powiekami. Drażnią. Kaleczą. Zanurzam rzęsy w czarnym atramencie rysując wyschnięte rzeki w zagłębieniach dłoni, palcami wodząc po zarysach znajomych kontynentów. Zapach czekolady w Blois. Portret "Muzykantki" w Montrésor. Smak curry rozcierany palcami. Komplet strun do starych skrzypiec. Synagoga w rodzinnym miasteczku. Żydowska piosenka. 

W strzykawki nabieram ból tętniący pod cienką skórą nadgarstka. Fastryguję poszarpane noce. Wyszarpuję korzenie oplatające obolałe ręce nasłuchując głuchych poranków. Wsuwam stopy w chłodne, zbyt duże flanelowe kapcie potykając się o nieporadność własnych uczuć. Garbate myśli. Odkładam resztki leków i niemodne okulary w złotej oprawce. Chowam w szafce krzyczące tytuły niedoczytanych gazet, by nie dotarły pod grudkę wilgotnej ziemi. Zapomniałeś koca Tato. Jest tak zimno.

Polecany post

Tak czyta się tylko raz

Najbliższy jest mi jednak Wojtek Karpiński tym, że jak mało kto dzisiaj  zachował zdolność podziwu i przyswajania sobie tego,  co p...