Znam tylko tyle rzeczy, ile znam ich cieni

Wypuścić słowo z dłoni. Niczym znaleziony na pustej plaży kamyk pozwalając mu wybrać własną drogę zostawiając zarys liter na miękkim dywanie piasku, na czubkach źdźbeł wychylających się spoza wczesnej aury twórczości, zatapiając sens w nagłych przypływach i pozwalając zasypiać w zawiłych korytarzach muszli, póki deszcz go nie wypłucze, nie zmyje z niego znaczenia kaligraficznych rzeźbień.
Dostrzec słowo. Wypukłość dźwięku i załamanie rytmu przenikające "Pokój przy Strandgade z promieniami słońca na podłodze" pozostawiającego ślady światła przeciskającego się przez ciasną szczelinę szuflady pełnej prób literackich na podszewce młodzieńczych pragnień, wyblakłych w uścisku promieni rozjaśniających złotą poświatą nieuniknionego przemijania. W gorzkim posmaku pospiesznych deklaracji uczuć, pamięci długich listów łączących, nieuchwytne zapisem geograficznym, odległości. Zmienność nastrojów i wzajemnych relacji. W cieniu kopert wysyłanych na rozstajach dróg snujących się niczym po "niciach, które z rąk do rąk podają sobie poeci". W szorstkości zbyt długo oczekiwanych odpowiedzi, w szarości skóry okalającej poranione wnętrze ...nastroszony od zewnątrz, bojowniczy, ale właściwie tam głębiej to tylko było smutno i bezradnie. Czego mi właściwie brakuje?.

Korespondencja Pawła Hertza z Anną i Jarosławem Iwaszkiewiczami jest poruszającym zapisem emocji, kształtującej się przyjaźni i krajobrazu czasów, przenikania poglądów, oczekiwań wobec siebie, wyrażanych odważnie i prosto,  w otaczającej rzeczywistości międzywojennej i powojennej Polski. Odmiennej ostrości intymnego postrzegania siebie. W początkowym jednogłosie młodości, fascynacji i pragnień, pozostawiając w domyśle rewers zwrotnych listów.
"Wnętrze z czytającym młodzieńcem" zanurzającym wzrok w tomiku wierszy, w prozie życia, odwróconym obrazie, w którego splotach naciągniętego płótna chce się doszukiwać kolorów codzienności, próba samooceny i oceny innych, samoanalizy i ostrości wyrażanych osądów zapisujących niekończącą się tułaczkę po własnych oczekiwaniach i wyzwaniach rzucanych z pełnym rozmysłem najbliższym. Ciągłym trwaniu na uboczu, jakby w świadomości patrzenia na rzeczywistość z obranego dystansu, w swoistym poczuciu inności i odrębności.

Odkryłem w sobie wadę; zbyt szybko mijam ludzi. Przechodzę koło nich i odchodzę dalej. Czy nie należałoby wybrać ludzi, tak jak wybieram książki, które odczytuję zawsze. Czy może szybkie rezygnowanie z przyjaźni jest zaletą. (...) Z tych wszystkich rzeczy wynika moja maniera, nieznoś[noś]ć, na którą narzekasz, a która nie jest niczym innym, jak nieszczęśliwą może, ale formą obrony czy próbą zdominowania.
Nie jest dobrze Jarosławie, kiedy się nie ma Twojej ogromnej cierpliwości i cierpi się neurastenię z racji złego umieszczenia swojej osoby w czasie i przestrzeni.

Niekończące się lektury, przywoływane tytuły wyznaczają drogę w głąb siebie, w niekończącej się drodze przed siebie. Kształtujące. Wzbogacające. W modlitwie zmieniających się imion nadawanych Bogu, w religijnej tułaczce. Ciągle wędrujący i poszukujący własnego adresu do zamieszkania na stałe. W świecie literackim, w zakątku na poddaszu ziemi. W mnogości "karteluszek" zapisanych odręcznie i wystukanych na Adlerze, w miękkości dłoni, konkrecie uderzenia klawiszy starej maszyny do pisania, której dźwięk prowadził długimi uliczkami Łodzi, w stronę Warszawy i Stawiska. Upływ lat zmienia relację między nadawcami listów, zbliża ich do siebie, z relacji mistrz-uczeń, przechodzą do nieprzerwanej, niepodważalnej przyjaźni. Może jednej z najwierniejszych w ich życiu. Męskim dwugłosie podszytym absolutną samotnością, ale i dojrzałością patrzenia na otaczającą rzeczywistość, na ważność spraw  i miejsca literatury w świecie. Ważności spraw w życiu, gdzie kobiecy głos Anny łączy subtelną melodią wyznania z porażającą intymnością oswajania demonów. Kiedy nie słyszy nikt a cień jej postaci obleka skraj rzęs spuszczonych pod niewidzącym spojrzeniem zatopionym w zachodzącym ciemną mgłą horyzoncie, z "przyczyny cieni danych przez naturę". W rozrywającym stanie zagubienia. Niemożności wypowiedzenia rozedrganych słów pacierza pomieszanych w przezroczystości jej źrenic i poczuciu wiecznego odrzucenia. Zerwanych paciorków życiowego odrętwienia i poranienia.

Jeżeli rzeki świata przeze mnie nie płyną
i tylko wąski strumień na dni nocy gada,
pozwól mi, bym nie czuwał nad każdą godziną,
niech powieść o świecie beze mnie układa.

Znam tylko tyle rzeczy, ile znam ich cieni
zastygłych na kamieniach spokojnego świata (...)

Listy Pawła Hertza do Anny i Jarosława Iwaszkiewicza, ich obojga do Pawełka. Korespondencja intymna, fascynująca, poraniona. Szczera. Prawdziwa.
Pełnia - jak określił ją Marek Zagańczyk w progach domu na Stawisku przejmująco odczytując wiersze Pawła Herzta. Wiersze "pisane dla nikogo", pisane o "rzeczach chłodnych i zastygłych" wybrzmiewających zjawiskowo i pozostające przyspieszonym tętnem w wąskim strumieniu wstrzymanego oddechu. W rozchyleniu warg niezdolnych do wyszeptania chwili oczarowania.

To uczucie jest we mnie bardzo silne i obejmuje książki, które czytam, muzykę, której słucham, i obrazy, które oglądam, i oczywiście ludzi, i bliskich, i dalekich. Czasem wydaje mi się, że to zbiegające moje własne lata przynoszą takie uczucia, które wydają mi się lepsze i prawdziwsze od różnych innych, których tyle już w życiu moim doznawałem. 


Paweł Hertz
Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie
Korespondencja 
tom I. 1934-1948
 tom II. 1948-1980
wyd. Zeszyty Literackie, 2015





5 komentarzy:

  1. Ależ miły powrót, miło Cię czytać i Iwaszkiewiczów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Małgosiu, miło Cie tu spotkać :) serdeczności

      Usuń
  2. Blogi to świetna sprawa i można rozszerzać swoją wiedze. Lecz nie każdy blog jest konkretny, a ten jest na prawdę dobry, polecam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nasza epoka chyba takich listów nie pozostawi po sobie ,niestety.Nie mamy czasu na pisane listów i chyba już nie umiemy takich listów pisać.
    Pozdrawiam serdecznie .Molekułka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmienia się epoka, zmienia forma komunikacji, i niestety masz rację Molekułko, nie ma czasu na pisanie listów. Skrótowość myśli, pośpieszność codzienności sprawiają, że skrawki papieru zamieniamy na powielane symbole znikające jeszcze szybciej niż je przesyłamy. Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń

Polecany post

Tak czyta się tylko raz

Najbliższy jest mi jednak Wojtek Karpiński tym, że jak mało kto dzisiaj  zachował zdolność podziwu i przyswajania sobie tego,  co p...