Niuanse guzika z pętelką

Skóra niczym rybie łuski w nurcie wysychającej nieskończoności tonie w siatce plączących się nitek. Coraz bardziej nikłych powiązań. Supełków zapomnień. Poszarpanych sznurków oderwanych od brzegu stagnacji. Niczym pognieciona kartka papieru odzierająca słowa z ich podszewki drżącą ręką rysując nowe kontynenty na mapie naciągniętej, na obolałość życia, bladością świtu. Poranków bez rumieńców. Od wschodnich do zachodnich ich krańców. Przecinających się pustych pól kwadratów w krzyżówce haseł odczytywanych dzisiaj od nowa. Odkurzonych spod warstwy wypłowiałych kolorów, ulotnych zapachów, odnalezionych drobiazgów i wspomnień osiadłych między warstwami przepastnych szuflad wybrzmiałych dalekim echem niewyśpiewanych litanii.
Rozdzielam sklejone miejscami warstwy kartek z poczuciem wtargnięcia w zatopiony spokojnym snem świat przedmiotów. Rzeczy nieruchomych. Codzienności zapisanej w kartotece detali. Niuansów życia. Samoczynnie mieszkających tam, gdzie serce bije mocniej a tętno wyrwa się z wąskich ograniczeń cielesności punktowym biciem spod delikatnej warstwy banalnych czynności. Zwitków traum i doznań przekształcających się w nieustanne doznanie osamotnienia. Na dnie starego, skórzanego kufra pomarszczonego jak skóra na dłoniach, które go nosiły.
Moje drżą z wątpliwości. Z każdą, kolejną, kartką przesyconą odczuwanym niepokojem. Przeplatania się sfabularyzowanych fragmentów z trwałością prawdziwie doznawanego istnienia, faktów z wyimaginowanymi kadrami scen gubiących ścieżkę wśród starych drzew prawdy i domysłów. Dokument. Opowieść. Kawałki biografii. Melanż skojarzeń trudnych do skatalogowania.
Ciężki kamień przygniata ulotność furkoczącej w oknie firanki.
Oczekiwałam innej intymności. Zgubionego guzika z pętelką odartego z przynależności do kawałka materiału skrojonego, by nosić pod futrzanym kołnierzem śnieżno-białe zawieruchy i kołysać w zawiniętych mankietach żyłki jesiennych liści. Wypłowiałych kolorów lata zastygłych na pocztowych kartkach ze świata i figlarnych zalotów brodatego pędzla do golenia. Podróży w nieznane pękatych walizek pod zamkniętym wiekiem trzymających dalekie tęsknoty, zatrzymanego czasu na tarczy zastygłego w bezruchu zegarka, wdzięcznego skrzypienia drzwi drewnianej szafy tulącej w swoich potężnych ramionach wypłowiałe koszule, marynarki i kolekcję wytwornych krawatów konkurujących ze sobą, w zgodzie z gustem ich właściciela, różnorodnością tkanin, faktur, fasonów i wzorów. Portfela rozmieniającego na drobne błahostki z przeszłości. Drewnianego kogucika.
Znajduję kilka kartek i karteluszek, arkuszy zapisanego po brzegi papieru, zapachów ulatniających się wraz z pamięcią i odchodzeniem mieszkańców Stawiska, zmieniające się wystroje wnętrz, rozrzucone po podłodze zabawki, przeróżne wzory zbieranych papeterii, odmienne charaktery pisma, dokumenty i tracące na ostrości zdjęcia. Warstwy kurzu, numery katalogowe przedmiotów, muzealność zamkniętych gablot, sterylność łazienki z czworgiem drzwi, "obsesje notowania" w kieszonkowych kalendarzykach, krótkie liściki do domowników i zagubiony guzik bez pętelki. Nutę domowej atmosfery w mieszkanku Pani Zosi pachnącym świeżo upieczonym ciastem i konfiturą.
Większość z "Rzeczy" dotyka jednak, ku mojemu rozczarowaniu, strun zbyt czułych, wiodąc przez szpitalne korytarze, duszących się w lekarskich flakonikach, schowanych między warstwami prywatnych listów i delikatności pragnień, w ucieczkach do Sandomierza. Skrywa w intymnych zaułkach pościeli, w miejscach skąd "Chrystus na krzywych nogach" odwraca przymknięte powieki.
Uciekam zatapiając wzrok w subtelności zdjęć. Wystarczyłby za wiele słów. Zamykam pospiesznie książkę jak wieko trumny by nie dostrzec nagości jej dna.

Anna Król "Rzeczy. Iwaszkiewicz intymnie"
wyd. Wilk i Król Oficyna Wydawnicza, Warszawa 2015

6 komentarzy:

  1. Nie znam, ale dzięki Tobie chcę przeczytać, Dziękuję Małgoś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, dziękuję, chociaż przyznam, że ta książka to uczucie mojego rozczarowania. Spodziewałam po niej delikatności detalu, szkoda, że to umknęło. Niemniej zdjęcia są przepiękne i nastrojowe. Ściskam Cię najmocniej.

      Usuń
  2. Jestem pod wrażeniem książki A. Król, choć z początku podchodziłam nieufnie. Czytam i podziwiam, jak to zostało napisane, że nic nie zgrzyta i wszystko mnie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam, nie wiem do kogo się zwracam, ale życzę dobrej lektury, bo siłą literatury jest, że do każdego z nas przemawia inaczej.

    OdpowiedzUsuń

Polecany post

Tak czyta się tylko raz

Najbliższy jest mi jednak Wojtek Karpiński tym, że jak mało kto dzisiaj  zachował zdolność podziwu i przyswajania sobie tego,  co p...