W jakiś naturalny sposób, po spotkaniu z "Cadykiem i dziewczyną" Anny Boleckiej, sięgnęłam po książkę przepełnioną rzeczywistością legendową. Nazywam ją legendową, przekazane bowiem przez tradycję opowieści, którym podjąłem się nadać tu odpowiednią dla nich formę, nie są kronikarsko wiarygodne. Pochodzą od ludzi ogarniętych zachwytem, którzy we wspomnieniach i zapiskach utrwalili to, co - będąc w stanie owego zachwycenia - uznali za prawdziwe lub też sądzili, że za takie uznali, a więc zarówno to, co wprawdzie się wydarzyło, lecz było dostępne jedynie oku człowieka trwającego w zachwyceniu, jak to, co nie zdarzyło się tak, jak o tym opowiedziano i jak zdarzyć się nie mogło, lecz co dusza człowieka trwającego w zachwyceniu odczuła jako całkiem rzeczywiste, toteż ów człowiek opowiada o tym, jak o czymś najzupełniej rzeczywistym. Muszę więc nazwać to rzeczywistością, rzeczywistością doświadczalną przez dusze trwające w zachwyceniu, czystą i niewinną, w której nie ma miejsca na zmyślenia i dowolność.
Po rzeczywistość literacką, o której Marek Radziwon napisał, że "są co najmniej dwa powody, dla których warto sięgać po książkę Bubera. Pierwszy jest ogólny - Martin Buber, autor m.in. Drogi człowieka według nauczania Chasydów i powieści Gog i Magog, to jeden z najznakomitszych znawców i interpretatorów chasydyzmu, a jego praca to pozycja klasyczna i obowiązkowa dla wszystkich interesujących się mistyką żydowską przełomu XVIII i XIX wieku. Drugi powód jest nasz, lokalny - to osoba polskiego tłumacza i edytora "Opowieści chasydów" - Pawła Hertza."
Sięgnęłam. Może też dlatego, że moje dni przelewają się ostatnio szerokimi strumieniami między palcami, wsiąkając w piętrzący się kurz po stopami i nie pozostawiając po sobie najmniejszego śladu. Najchętniej uchwyciłabym te strumienie, zebrała w dzbany i przelała je od nowa, powoli, kropla po kropli doświadczając każdej umykającej między palcami chwili. Może też wtedy, cedząc każdą kroplę przez gęste sito świadomego doświadczania, gdzieś na przepastnym dnie mijającego dnia spostrzegłabym lśniący samorodek szczęścia zbudowany z atomów drobnych zachwytów, które zdają się aż nazbyt drobne, by udało się je wyłuskać z poszarzałej rzeczywistości. Mogłabym wtedy tę drobinę ułożyć w zagłębieniu dłoni, jak w łódce ratunkowej i ochronić przed utonięciem w pyle pozostającym za mną po niedogonieniu własnego zmęczonego cienia. Zatrzymać kruszynę zachwytu na dłużej, wtapiając we własne odczuwanie.
Wychwytuję słowa.
Rabbi Heszel powiedział: "Człowiek powinien być jak naczynie, które chętnie przyjmuje w siebie to, co w nie wlewa jego właściciel, obojętnie czy będzie to wino, czy ocet".Sięgnęłam. Może też dlatego, że moje dni przelewają się ostatnio szerokimi strumieniami między palcami, wsiąkając w piętrzący się kurz po stopami i nie pozostawiając po sobie najmniejszego śladu. Najchętniej uchwyciłabym te strumienie, zebrała w dzbany i przelała je od nowa, powoli, kropla po kropli doświadczając każdej umykającej między palcami chwili. Może też wtedy, cedząc każdą kroplę przez gęste sito świadomego doświadczania, gdzieś na przepastnym dnie mijającego dnia spostrzegłabym lśniący samorodek szczęścia zbudowany z atomów drobnych zachwytów, które zdają się aż nazbyt drobne, by udało się je wyłuskać z poszarzałej rzeczywistości. Mogłabym wtedy tę drobinę ułożyć w zagłębieniu dłoni, jak w łódce ratunkowej i ochronić przed utonięciem w pyle pozostającym za mną po niedogonieniu własnego zmęczonego cienia. Zatrzymać kruszynę zachwytu na dłużej, wtapiając we własne odczuwanie.
Wychwytuję słowa.
Może zatem całkiem niepotrzebnie szukam dzbanów, w które mogłabym wlać już raz przelaną wodę, może muszę sama być naczyniem napełniając siebie doświadczeniem każdego dnia, aż po brzegi własnego istnienia, aż na granicę własnej wytrzymałości, tak, by poczuć mijający dzień i nie dopuścić do utonięcia we własnej nieuwadze najdrobniejszych zachwytów.
Martin Buber autor "Opowieści chasydów" zanotował: "Nauka chasydzka to nic innego jak wskazanie, że należy żyć w zachwyceniu, w pełnej zachwytu radości".
Jak uszczknąć tej zdolności, wyjąć ją z rozległych ram nauki chasydzkiej i zakorzenić w swojej prozaicznej rzeczywistości?
fragmenty z "Opowieści chasydów" Martina Bubera
w tłumaczeniu Pawła Hertza
w tłumaczeniu Pawła Hertza
wyd. W drodze oraz Fundacja Zeszytów Literackich, 2005
oraz fragment recenzji Marka Radziwona
Bardzo mnie zainteresowała ta pozycja, ale przyrównanie człowieka do naczynia często pojawia się w literaturze i kulturze masowej. Ludzkie ciało bez duszy jest puste. To ona jest źródłem życia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Dla mnie dzban to właśnie dusza, wciąż głodna i nienasycona. Ciało chodzi innymi ścieżkami, porusza się bardziej przyziemnie :) Pozdrawiam :)
UsuńWiecznie głodna dusza szukająca inspiracji. Serdecznie pozdrawiam. :)
UsuńW dodatku z wiekiem coraz bardziej głodna. Może to świadomość, że czasu coraz mniej. Serdeczne uściski :)
UsuńMyślę, że na szczęście człowieka składają się te wszystkie drobne zachwyty, jakich doświadczamy każdego dnia. Jeśli dzban, do którego one trafiają nie jest dziurawy, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że odczujemy ten przyjemny ciężar szczęśliwego życia...Ściskam Cię Małgosiu i życzę miłego weekendu:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Genevieve. Dla Ciebie także słonecznego i pełnego ciepła weekendu, niech drobinki szczęścia wypełniają każdą chwilę. Uściski serdeczne :)))
UsuńŻeby żyć w zachwyceniu wystarczy być dobrym ,wrażliwym i pełnym wdzięczności człowiekiem żyjącym bliżej natury i otwartym na jej cudowne piękno ,mądrość i hojność .Myślę ,że za daleko odeszliśmy od natury i dlatego gubimy tą naturalną zdolność do zachwytu i wdzięczności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z zachwytem;"Grajmy panu na harfie ,grajmy Panu na cytrze śpiewem i tańcem chwalmy cuda te fantastyczne...."Molekułka :)) :));))
Tak, może trzeba czasem w życiu zwolnić, zatrzymać się na chwilę, rozejrzeć, mimo, że wskazówki zegara od rana nas popychają. Pozdrawiam pięknie Molekułko :)))
UsuńPusty pokój, moja dusza
OdpowiedzUsuńNa początku
A teraz
Niekontrolowane meblowanie
Zgarbiona pod ciężarem ogólnego bezsensu
Broni się
Wyrzuca
Przestaje przyjmować
Nie daje nikomu klucza
rzeczywistosc, a wnetrze czlowieka to dla mnie dwie rownolegle. kiedy codziennosc teskni za radoscia, jest niecierpliwa, walczy z czasem, uwaza , ze ma prawo do "szczescia", to prawda , ktora nosimy w sobie jest ponad czasowa i szuka rownowagi wszechswiata, nie godzi sie z obrazem rzeczywistosci, nie potrafi budowac , kiedy innych boli i szuka odpowiedzi na wewnetrzny spokoj i rownowage, ktora kazdy nosi w sobie, ale nie kazdy ja znajduje.
usciski i milego tygodnia zycze ;-)
I cóż tu napisać, kiedy tyle słów roztoczyłaś przede mną, że nie miejsce tu na pustkę, a na nowe przedmioty, przymioty Twoich emocji i uczuć wypełniają wszelką pustkę. Może bardziej lub mniej świadomie dajemy jednak innym klucz do samych siebie. Również tygodnia wartego zapamiętania i pełnego najdrobniejszych zachwytów życzę :))
UsuńMałgosiu, ja wciąż się zachwycam i nadziwić nie mogę, że świat jest tak piękny i tak misternie skonstruowany. Zachwyca mnie nawet dzisiejszy deszcz, siedzę od rana przy komputerze i obserwuję jak z godziny na godzinę, pod wpływem padających miarowo kropli deszczu zmieniają się odcienie zieleni i wyostrzają kolory kwiatów. Myślę, że w większości zachwycam się rzeczami zwyczajnymi lecz dostrzegam w nich pewną nadzwyczajność. Małgosiu, przepraszam za te wywody, wielu radosnych zachwytów Tobie życzę, buziaki przesyłam. Dominika
OdpowiedzUsuńDominiczko, nie masz mnie za co przepraszać. Pięknie napisałaś i prawie ten deszcz widzę i czuję jego krople na mojej nieco ostatnio zgrubiałej skórę. Pocieszam się tylko, że to chwilowe, że po prostu za dużo pracy i obowiązków sprawia, że niedowiedzę. Więc czekam na czas nieco spokojniejszy. Buziaczki :)))
Usuń