Sploty

"I ciągle ten strach, że nie wiemy nic i nie będziemy nigdy nic wiedzieli
że na zawsze wszystko jest tajemnicą, Om, wszystko zamknięte
i sami jesteśmy tylko kłódkami, od których klucze leżą głęboko w morzu."
fragment "Siciliana" Jarosława Iwaszkiewicza


"Właściwie - powiadał - z powołania (że się tak wyrażę) jestem człowiekiem nauki. Dokonać tego samego, czegom dopiął w muzyce - w dziedzinie fizyki albo chemii, oto byłby ideał i szczęście. Pogłębienie świadomości i wiedzy swojej, a potem świata. Bo przecież najwyższym celem człowieka na ziemi jest, aby w ciągu swego tutaj życia najgłębiej potrafił odbić w sobie świat..." notował Jarosław Iwaszkiewicz słowa Karola Szymanowskiego. I nie sposób zapomnieć o takim "odbiciu w świecie" przekraczając bramę prowadzącą do Stawiska, w tę niedzielę skąpaną w słońcu, które rozpromienionymi ramionami rozdzielało wierzchołki drzew, jakby rozczesywało gęsto splecione warkocze gałęzi. Podobnie jak splot wydarzeń otulający ciepłym popołudniem dom Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów. 
Rozbrzmiewająca we wnętrzach muzyka Karola Szymanowskiego niby wysokogórski potok płynąca po drewnianych schodach stawiskowego domu i krople źródlanej wody rozbijające się na drobinki najczystszych dźwięków, spadające drżąco na kolejne stopnie, przygarbione minionym czasem. Poddałam się lekkości i precyzji każdego taktu wybijanego jakby koralikami nut zerwanymi z długich sznurków pięciolinii, czując miękkość każdego dźwięku osiadającego w lirycznym uniesieniu na starych meblach i wypłowiałych grzbietach książek. Zasłuchanie.
"Gra. Patrzę na niego pod światło - twarz ma zupełnie spokojną, profil rysuje się ostro na tle siwego obrazu za oknem. Światło w pokoju jest teraz pod wieczór znowu bezbarwne, ale wydaje się, że obrys tej głowy nad fortepianem pała, że promieniuje, że nasycony jest od wnętrza blaskiem."
W oddali ogrodu próbowały wtórować ptaki. Zawstydzone.
Nuta po nucie, w intymnym współbrzmieniu, obcowałam z historią Stawiska, splatających się nierozerwalnie dziejów pokoleń Szymanowskich i Iwaszkiewiczów, by w końcu także przysłuchiwać się opowieści Ludwiki Włodek, prawnuczki Jarosław Iwaszkiewicza, o przynależności do przodków, rodziny i tradycji. O rozplataniu zawiłych korzeni drzewa genealogicznego, supełek po supełku, odnajdując nitki prowadzące ją do poszczególnych członków rodziny, ale też i do samej siebie. Odnajdując w ich źrenicach własne spojrzenie.
Nie miałam ambicji napisania kolejnej biografii Iwaszkiewicza ani dzieła o kulturotwórczej roli Stawiska. Interesowało mnie, jaka była ta rodzina i jak życie w niej wpłynęło na najbliższe mi osoby, ze mną włącznie.
Może spoglądanie w oczy najbliższych pozwala lepiej dostrzec samego sobie, odnaleźć źródlane odbicie swojego widzenia świata i tych, którzy w nim zaistnieli. Może to trochę jak położenie kropli swojej krwi pod badawczym obiektywem mikroskopu, by przyjrzeć się każdej komórce z osobna, bo każda z nich składa się na własny obraz i podobieństwo.
"Wszystko po to, żeby w swojej książce przedstawić losy Jarosława Iwaszkiewicza, jego brata Bolesława i ich trzech sióstr: Heli, Nuci, Jadwini: przypomnieć historie rodzinne prababci Anny z Lilpopów; sportretować grono mieszkańców Stawiska z czasów wojny i ich słynnych gości; opowiedzieć o losach rodziny w PRL-u.
Ale też i po to, żeby odnaleźć swoje miejsce w tej historii. Napisanej własnym wyrazistym stylem, z niezwykłą energię, humorem i dystansem".
Odjeżdżam ze Stawiska, jak zawsze obserwując w lusterku sylwetkę domu oddalającego się powoli. Znikającego za rozłożystymi drzewami przysłaniającymi kontur dworku wrośniętego swoimi korzeniami w mazowiecki pejzaż, rozgałęzieniami sięgając tego skrawka ziemi drzemiącego za horyzontem, a oddychającego melancholią wijącą się znad ukraińskich stepów.
Na siedzeniu obok prezent od pani Zosieńki, piękne wydanie "Prozy duże i małe" Jarosława Iwaszkiewicza, a wśród nich "Staroświecki sklep". Wreszcie. Słodko. Na samą myśl o przeczytaniu tego drobnego opowiadania, drobnego jak kawałek czekolady rozpływający się w dłoni, zostawiający słodką warstwę czekolady na opuszkach palców, które zanurzają się w gęstej prozie.
Nie były to takie bardzo dawne czasy. Nie jestem przecież starym człowiekiem! A jednak wydaje mi się, jak gdyby wspomnienia o tamtych, dawno umarłych rzeczach pojawiały się w jakichś zamierzchłych basenach mroku i niemożliwości. 
To wszystko, co się wtedy działo, jak wyglądało i jakie było w swojej istocie, wydaje się tak odmienne od dzisiejszego aspektu rzeczy, że bardziej może niż inne - odleglejsze czasy, należy do dziedziny historii".
A jednak wciąż dzięki twórczości Jarosława Iwaszkiewicza, dzięki wspomnieniom i zatrzymanym chwilom w książce jego prawnuczki, wciąż jakże smakowite i gęste. Jak kawałek wyśmienitej czekolady.

fragmenty "Jarosław Iwaszkiewicz. Dziedzictwo Chopina i szkice muzyczne"
w opracowaniu Radosława Romaniuka
wyd. PIW, 2010

fragmenty "Pra. O rodzinie Iwaszkiewiczów"
Ludwika Włodek
wyd. Wydawnictwo Literackie, 2012

fragment "Sklepu Staroświeckiego"
Jarosława Iwaszkiewicza
wyd. Świat Książki, 2001


6 komentarzy:

  1. wpadlam na chwilke, a tu taki dlugi tekst ;-) poczytam w weekend, bo po urlopie mam duuuuuzo zaleglosci! usciski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj po urlopie! Zapraszam kiedy czasu starczy. Uściski najserdeczniejsze :)

      Usuń
  2. Małgosiu, dzięki Tobie oraz Dziennikom p. Jarosława i ja wciągnęłam się już mocno w historię Rodziny Iwaszkiewiczów i ciągle do niej wracam. Żałuję tylko, że nie mogę tak jak Ty, posłuchać muzyki Karola Szymanowskiego na Stawisku i pooddychać atmosferą tego miejsca. Wierzę jednak, że kiedyś będzie mi to dane, może nawet pojedziemy tam razem...byłoby cudnie:))) Uściski gorące ślę ku mazowieckim równinom, życząc miłych snów:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Genevieve, wierzę, że trafisz do Stawiska, że przekroczysz próg tego magicznego Domu. Na pewno! A ja z przyjemnością pójdę tam z Tobą :))) Ucałowania.

      Usuń
  3. w czasie urlopu pod twoim wplywem kupilam "Opowiadania filmowe" Jarosława Iwaszkiewicza. ciekawa jestem co mi one przyniosa ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też jestem ciekawa :) niezapomnianej lektury życzę.

      Usuń

Polecany post

Tak czyta się tylko raz

Najbliższy jest mi jednak Wojtek Karpiński tym, że jak mało kto dzisiaj  zachował zdolność podziwu i przyswajania sobie tego,  co p...