Wyszarp mi ręce co już nie odrosną

Ociemniałym popołudniem zatrzymałam się pod drzwiami Twoimi. Aksamitem czarnej tasiemki, ścieżka ku progom Twego domu wiła się żałobnie. Skuliłam się w sobie. Ciebie szukając klęczącego przy kapliczce wiecznie żywej. Dzisiaj gwiazdy, trzydzieści dwie, spadły kroplami atramentu czarno-niebieskiego drżeniem.
(...)

Uranio, muzo dnia ostatecznego
Bogini końca, bogini wytrwałości
Zniszczeń bogini i wszystkiego złego
Stójże na straży domu i nicości.

Weźmij mnie w swoje grzywy, ty szalona
Wyszarp mi ręce co już nie wyrosną
Pogrzeb mnie, ratuj, daj swoje korony,
Bym także był Uranią, nicością i sosną.


fragment wiersza Jarosława Iwaszkiewicza
Urania z tomiku "Liryki'

wyd. PIW, Warszawa 1980

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

Tak czyta się tylko raz

Najbliższy jest mi jednak Wojtek Karpiński tym, że jak mało kto dzisiaj  zachował zdolność podziwu i przyswajania sobie tego,  co p...