Kieszonkowy zegarek

Rozkruszałam się ostatnio na milionowe cząsteczki Małgoś, z których każda biegła w inną stronę, chwytając różnych niteczek kłębiących się powinności, poruszając się w odmiennych przestrzeniach i wymiarach samej siebie. Wieczorem wchodząc do domu wszystkie były już tylko garstką drobinek zgarnianych zmiotką i szufelką, próbujących się posklejać, dopasować do siebie jak kawałki puzzli, poukładać wewnętrznie.Dzisiaj o poranku spoglądając na swoje odbicie w lustrze zobaczyłam jedną z kobiet Jean’a Metzinger’a, utkwioną w roztrzaskanej rzeczywistości. Jak ocalić, cokolwiek, z tych strzępków mijającego tygodnia?
Zwalniam. Przede mną wytęsknione dwa dni, kiedy czas spływa, gęstymi kroplami, po wskazówkach kieszonkowego zegarka. Niespiesznie spoglądam jak jedno drgnięcie sekundnika rozbija cząsteczki czasu na kruszyny od razu odchodzące do przeszłości. W zagłębieniu dłoni wyczuwam bijące serce zegarka i zdaje mi się, że w tej jednej chwili, potrafię uchwycić czas. Zamknąć go w dłoni pod wygrawerowanym, cienkimi wskazówkami, wieczkiem zegarka.
Chowam się. W przydużym swetrze naciągając po koniuszki palców zbyt długie rękawy. Pod grubymi, wełnianymi splotami nie widać mojej zbyt mocno naciągniętej skóry, przeźroczystej, ujawniającej tętniące pod nią życie. Nazbyt obnażającej to, co wolałabym ukryć.
Chowam się. W życiu innych, przyglądając się twarzom "Ocalonym z XX wieku". Chowam się za ich historiami dostrzegając płytkość własnych przeżywanych ostatnio dni, mimo gęstości z jaką osiadły na moich rzęsach, przysłaniając jasność widzenia.
Twarze ocalonych, z których każda jest zapisem życia nie tylko na taśmie fotograficznej Mikołaja Grynberga, ale także na taśmie życia. Już nico zniszczonej, pełnej zarysowań, gdzie barwy przybladły, choć nie straciły na ostrości przekazu. Intensywności.
Ocaleni. Mówią o żydowskim losie splątanym z polskością, uwięzionym we wspólnej - ale nie symetrycznie sprawiedliwej w cierpieniu - historii (...) Ale trzeba też, aby te historie nie zaginęły. Grynberg przez zaginięciem uratował kolejnych dwadzieścia pićć, bo tyle osób podzieliło się z nim swoimi wspomnieniami, od który nie potrafili się uwolnić przez 70 lat (...) I po przeczytaniu - jestem pewna - nie zapomni, napisała Teresa Torańska.Sam autor, we wstępie, tłumaczy: "Spieszyłem się i zdążyłem, ale bardzo dobrze wiem, że PAMIĘĆ, której dotąd strzegli oni, przechodzi pod naszą opiekę. Zdaję sobie sprawę, że czas nie leczy ran, tylko zamazuje przeszłość. Postanowiłem jednak stanąć po stronie tych, którzy wierzą, że im lepszą będziemy mieli pamięć, tym rzadziej będziemy popełniali te same błędy. Wierzę, że ta książka jest czymś więcej niż tylko moją podróżą sentymentalną".Wskazówki kieszonkowego zegarka zaczynają się cofać, z jeszcze większą siłą rysując wieczko je przykrywające. Podnoszę je, by wskazówki mogły swobodnie zakreślać czas miniony.

"Ocaleni z XX wieku" Mikołaj Grynberg
wyd. Świat Książki, Warszawa 2012

2 komentarze:

  1. Witaj:)
    Właśnie czytam teraz książkę Grynbrega. Dawkuje sobie, czytam bardzo powoli jedną rozmowę dziennie (a raczej wieczornie) traktuje ten moment sięgania po książkę jako takie małe święto. Dawno nie czytałam tak wzruszającej, tak prawdziwej, tak ciepłej książki. Już wiem, że to będzie jedna z ważniejszych książek przeczytanych w tym roku. Książka tym bardziej dotyka mego serca, że nie dawno odwiedziłam obóz w Oświęcimiu i w Brzezince.
    Wiesz jak zaczynam czytać kolejną rozmowę, to mam taki odruch, że głaszczę zdjęcie tych ludzi. To niesamowite.
    Pozdrawiam serdecznie. Trafiłam tu do Ciebie przypadkiem i jak zobaczyłam, że post ten jest z 18.02 ( a to dzień moich urodzin) postanowiłam zostawić ślad:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, każda z tych historii, każdy portret wzrusza, rozczula, łączy czasy i ludzi. Wizyta w Auschwitz-Birkenau pozostawa ślad na zawsze, potem nic nie jest takie samo.
      Wzurszającej i ważnej lektury życzę. I dziękuję za tę przypadkową, ale jakże miłą wizytę. Spóźnione urodzinowe życzenia wielu spełnień. Pozdrawiam :)

      Usuń

Polecany post

Tak czyta się tylko raz

Najbliższy jest mi jednak Wojtek Karpiński tym, że jak mało kto dzisiaj  zachował zdolność podziwu i przyswajania sobie tego,  co p...