"Po Śladach tak bardzo przez Ciebie przecenionych
(choćby dlatego, że to taki okruch) nie drukowałem i nie napisałem nic."
Z listu Ludwika Heringa do Józefa Czapskiego
Noc nawlekała przez grube oczka igieł gęste nitki dziergając z uporem kotary zsuwające się na ziemię. Zostawiające wyraźnie ślady wklęśnięcia ziemi spijającej krew z bezimiennych ran. Żywej tkanki pamięci dającej lekcję nieistnienia. Przenikania niczym ziarenka piasku między kamieniami policzków odrętwiałych od ciągłych upokorzeń. W przeszywającym nerwie życia naciągniętym do bólu pomiędzy murami getta dźwiękiem bezgłośnego jęku i klapaniem okienka na strychu. Cichym stukotem pod drewnianą podłogą. W cieniu rzeczywistości wykorzeniającej z człowieczeństwa, żałobie przywdziewanej każdego ranka spoglądającej z lustra nieruchomymi oczami.
Wiatr unosił warstwy popiołów
tworząc na tle nieba rozwarte skrzydła milczących grobów i wypalonych domów. W
zamilknięciu nasłuchując podejrzliwego pulsowania pod skórą wychudłych,
wysuszonych słońcem dłoni. Długich palców wygiętych niczym znak zapytania,
próbujących uchwycić umykający uśmiech dziecka.
Wypukłe długie powieki łatwo opadają na
niepotrzebne teraz oczy. Dwie delikatne rysy wzdłuż nosa aż do ust precyzują
przezroczystą twarzyczkę wyniosłym, wtajemniczonym wyrazem dojrzałego
cierpienia.
Z kołysek wypadały wyblakłe
bajki. Krople deszczu rdzewiały nim spoczęły w ziemi przebiwszy się niczym
pociski przez cienkie gardła rynien. Skrzypiały bocznice kolejowe i wagony
wypełnione stęchłym oddechem niknącej nadziei. Pogrzebanego życia i smaku kulek
chleba maczanych w przydrożnym rynsztoku. Dusił smak przełykanych kartofli
polanych wodą i zapach zgnilizny pochłaniającej niedopalone stopnie schodów.
W ponurych korytarzach, w gęstych cebulowych oparach, kłębiły się pod nogami umorusane bachory, coraz to nowe i nowe. Wrzeszczały chmarami na podwórzu i obsiadały rynsztoki na ulicy. Dorośli brodacze i rozmemłane kobiety mnożyły ten rozgwar wieczną nerwową bieganiną i podnieconym szwargotem. Stuletnie Żydówki tylko siedziały nieruchomo przy norach sklepików, a wieczorem, przylepione rękami do muru, szły ostrożnie - jak brzegiem wykopanego u stóp grobu.
Ślady wrośnięte w pamięć zeszły z
linii frontu wyodrębniając trzy obrazy. Zilustrowane palącymi wspomnieniami i ciężarem
własnych doświadczeń. Trzy opowiadania okupacyjne zanurzone w warstwie wciąż żywej
niezgody na okrucieństwo pochłaniając radość podnoszącego się ze zgliszczy i
wojennego absurdu życia. Obrazy malowane w zgrozie niedawnych wydarzeń, by farba
nie zaschła na świeżym wciąż płótnie własnego przetrwania.
Ślady. Zieleniak. Meta. Trzy
wstrząsające opowiadania Ludwika Heringa.Na długo nie pozwalają zamknąć oczu.
"Ślady. Opowiadania" Ludwik Hering
wyd. Czarna Owca, Warszawa 2011
![]() |
Jak zwykle poetycko, uspokajająco i pięknie. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję. Pozdrawiam ciepło.
UsuńMam coraz dłuższą listę książek 'do kupienia', a to dopiero styczeń :) dziękuję buziaku za te odkrywki :)
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie :) serdeczności.
Usuń