Zakładki zachwytu

Pisząc, że my wszyscy, gdy pomyślimy głębiej, posługujemy się kryteriami Maupassanta, bo każdy z nas żyje dla minut czy sekund wrażeń, których nie potrafimy jasno opisać, o których mówimy ostrożnie, aby ich nie spłoszyć, lub o których milczymy, Hostowiec pisze wówczas o tajnej racji  s w e g o  własnego istnienia. I może jak Maupassant nie jest świadomy, że takie sekundy właśnie on przekazać nam umie.
Czy może pisarz dać więcej czytelnikowi?

Zakładki zachwytu wkładam między kartki książki, by były tam kiedy wrócę, jeszcze raz, do tych samych obrazów i podróży w miejsca tak blisko poznane. Ulepione z tkanki pospiesznego oddechu i kradzionego spojrzenia, gdzie na obrzeżach okładek, pogniecionych od parnych dni, krystalizują się myśli niczym zapas słów w kratkach woskowych plastrów. Znieruchomiałe posągi rzeźb. Na moment zatrzymane w kadrze źrenicy. Karuzelowym rytmie filiżanki na spodeczku fajansowych koronek.
Zakładki zachwytu. W kropli atramentu na mankiecie koszuli i zapachu przepalonych tytoniem żółtych, kawiarnianych stolików. Czyjejś sylwetce zatrzymanej między framugami wysokiego lustra i śladu pocałunku na papierowej serwetce. Marynarki porzuconej na brzegu łóżka jak niechciane pragnienia "Zadumanego fryzjera".
Odkrywam kolejny rozdział jak kartę w pasjansie. Staromodnej garibaldce. Crapette. Grze dla dwojga. Z zaciekawieniem spoglądając na nowe rozdanie. Zbitkę słów nieprzypadkowo zebranych jak obrazy mistrzów na koralowych ścianach muzealnych przestrzeni wytyczających granice piękna i poszerzających wielobarwne horyzonty widzenia odbiciem na płótnie. Wyczytanych między kartkami w wąskich wagonikach "Train de banlieue".

Poprzez wszystkie rozdziały tej książki, tak różne i zawsze stanowiące całość w sobie - ta sama powściągliwość autora - jakże pilnuje on siebie samego, by nie zakrzyczeć, najsilniej działające sceny urywa, maskuje ich zakończenie; w tym samym rozdziale, w tym samym opowiadaniu, gdy tylko napięcie zaczyna gwałtownie narastać, gdy dociera do losu tej czy innej istoty, autor ją gubi, przesuwa uwagę czytelnika na innych ludzi, czy na inne miejsca, nadaje wypadkom inny, jakże absolutny sens.


Józef Czapski "Czytając"
wyd. Znak, Kraków 2015



2 komentarze:

  1. Czytanie i słuchanie... tak mi się Czapski kojarzy muzycznie https://www.youtube.com/watch?v=X2CUyf-foqU

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaardzo lubię Torda Gustavsena i jego trio! Przy nim lepiej kleją się literki :)

      Usuń

Polecany post

Tak czyta się tylko raz

Najbliższy jest mi jednak Wojtek Karpiński tym, że jak mało kto dzisiaj  zachował zdolność podziwu i przyswajania sobie tego,  co p...