Bezbronność ciszy zawisła ponad wierzchołkami drzew otulając welonem spokoju bezkres porannego przebudzenia. Wytęskniony urlop od zabiegania. Zadyszenia w środku przemęczonego dnia rozdrobnionego na milionowe cząsteczki świadomych powinności i koniecznych spraw. Wreszcie z dala od hałasu, nadmiaru niepotrzebnie wypowiadanych słów, ogromie docierających dźwięków, niekoniecznie harmonijnych i pełnych łagodności, przyspieszonego bicia własnego serca wydającego się uderzeniami nadchodzącej, zza horyzontu zachodzącego dnia, burzy zdarzeń niezdolnych do zatrzymania przez kolejność spokojnie tykającego zegara.
Odmierzanie policzalności czasu zamkniętego w klepsydrze jednego darowanego istnienia. Odliczany w upadkach i próbach wzlotów niezdolnych do dotknięcia czubkami palców sklepienia wyniesionych ponad własne siły pragnień. Bezbronność ciszy tak podatnej na dotknięcie, wklęśnięcie najdrobniejszego ruch na nietykalnej powierzchni bezsłownej delikatności. Chodzę na palcach. Nie widzę jej. Czuję. Chowam własny cień za promieniami, przeglądającego się w szybie okna, słońca.
Zamykam w dłoni niepewność by umocować się w zawieszeniu lekkiej nicości. Na moment. Pozostać. Fragmentarycznością światła, jasności przenikającej pociemniałe szczebelki ogrodzenia oddzielającego mnie od zagmatwania splątanych włóczek wymykających się z nieporadnych dłoni świata. Kłosem na wietrze oddechu budzącego nadzieję na ponowne przebudzenie by ujrzeć siebie w źrenicach oczu wyglądających z własnego zamkniętego wnętrza. Odrodzić się. Znaleźć swoje miejsce między ramami dawno stworzonego obrazu podobieństw. Szukania własnego do siebie samej w bezpieczeństwie bezbronnej ciszy. Obudzić się pewniej.
Odmierzanie policzalności czasu zamkniętego w klepsydrze jednego darowanego istnienia. Odliczany w upadkach i próbach wzlotów niezdolnych do dotknięcia czubkami palców sklepienia wyniesionych ponad własne siły pragnień. Bezbronność ciszy tak podatnej na dotknięcie, wklęśnięcie najdrobniejszego ruch na nietykalnej powierzchni bezsłownej delikatności. Chodzę na palcach. Nie widzę jej. Czuję. Chowam własny cień za promieniami, przeglądającego się w szybie okna, słońca.
Zamykam w dłoni niepewność by umocować się w zawieszeniu lekkiej nicości. Na moment. Pozostać. Fragmentarycznością światła, jasności przenikającej pociemniałe szczebelki ogrodzenia oddzielającego mnie od zagmatwania splątanych włóczek wymykających się z nieporadnych dłoni świata. Kłosem na wietrze oddechu budzącego nadzieję na ponowne przebudzenie by ujrzeć siebie w źrenicach oczu wyglądających z własnego zamkniętego wnętrza. Odrodzić się. Znaleźć swoje miejsce między ramami dawno stworzonego obrazu podobieństw. Szukania własnego do siebie samej w bezpieczeństwie bezbronnej ciszy. Obudzić się pewniej.
...Kłosem na wietrze oddechu budzącego nadzieję na ponowne przebudzenie by ujrzeć siebie w źrenicach oczu wyglądających z własnego zamkniętego wnętrza. Odrodzić się. Znaleźć swoje miejsce między ramami dawno stworzonego obrazu podobieństw. Szukania własnego do siebie samej w bezpieczeństwie bezbronnej ciszy. Obudzić się pewniej.... bardzo odnajduje zu siebie....bardzo to do mnie przemawia
OdpowiedzUsuńbardzo mi miło Kasiu, serdeczności
UsuńBoska cisza jak miło ją usłyszeć ,uwielbiam ciszę i dlatego siedzę po nocach bo tylko noc w tym naszym nowoczesnym świecie ciszą plecie .Kiedyś na początku mojego pisanie napisałam "Wierszyk ciszy"i do dnia dzisiejszego to mój ulubiony cukiereczek ,dzisiaj chcę Cię nim poczęstować Małgosiu i życzę Ci żeby została z tobą .Molekułka
OdpowiedzUsuń" Wierszyk ciszy " 30.04.02.Oława.
Wymyśliłam wierszyk ciszy
Niech swą ciszą mnie kołysze
Ciszą myśli w serca tonie
Niech napełni moje dłonie
Niech rozpłynie się cichutko
Po umysłu oceanie
I niech ciszy małą łódką
W zatoce duszy przystanie
Niech wyszepcze po cichutku
Łezki smutku
I niech szybko wyparują
Niech mnie więcej już nie trują
Niech ta cisza już zostanie
W życia mego oceanie
Niech ocean mój malutki
Omijają wszelkie smutki
Molekułka
Molekułko, bardzo dziękuję za ten wierszyk-cukiereczek, miło mi, że się z nim zechciałaś podzielić. Takiej też ciszy ten płynącej z zewnątrz, ale i tej wewnętrznej, serdecznie Ci życzę, bo w ciszy więcej można usłyszeć. Serdeczności.
Usuń