Z doskonałą słodyczą niepodległej samotności wśród tłumu

28 lipca 2011 roku, swój post "Cokolwiek sobie przywłaszczam" zaczynałam od słów:
Czuję się jak paproch, jak mikroskopijna grudka pyłu, której dane było przysiąść na krawędzi wyrwanej kartki, na granicy światów pozostających wciąż nieprzebytymi. Nigdy nie przeniknę tych warstw, bo najdrobniejszy powiew strąci mnie z tej krawędzi, zawieszając w pustej przestrzeni. W niebycie, w całkowitej próżni, bo jednego życia mało, by doszczętnie wsiąknąć w kartki nie czując pod stopami namacalnego dna, ale co najwyżej potykając o zbyt wysokie progi, które zachciało mi się przekroczyć. A ja chciałabym móc być kroplą tuszu na choćby jednej z kartek jego dziennika, zagiętym nieopacznie rogiem papieru, kropką postawioną od niechcenia, przecinkiem rozdzielającym zdanie, by mogło zgrabnie potoczyć się dalej. Nazbyt prostolinijnym wykrzyknikiem, podczas gdy on pozostanie na zawsze przepięknie wyprofilowanym znakiem zapytania zawieszonym nad moją, niewiele wciąż pojmującą, głową. Zostało zatem jedynie pomarzyć, by być choć źdźbłem myśli zakorzeniającym się w kolejnych warstwach książki, "ogonkiem" dnia i przebudzeniem nocy, końcówką pędzla sunącego bezszelestnie po płótnie zostawiając smugę jego postaci, zarys szczupłej sylwetki (...).

To było moje pierwsze, poruszające mój malutki kawałek ograniczonego świata, spotkanie z Józefem Czapskim. Przywłaszczenie. Niezdolna byłam oderwać się od "Wyrwanych stron" swobodnie wfruwających przez okno mojego pokoju wnikając w przestrzeń którą oddychałam, stając się łykiem życiodajnego powietrza, niezbędnym elementem moich literackich poszukiwań. Otworzyło moje oczy, poruszyło wrażliwość wciąż nieudolnie się przebudzającą. Prawdziwe przebudzenie.
"Wyrwane strony" leżą na moim biurku obok "Dzienników" Jarosława Iwaszkiewicza i "Chwil oderwanych" Konstantego A. Jeleńskiego. Muszą być na wyciągnięcie ręki, dla wewnętrznej równowagi, dla szukania odpowiedzi na wielość codziennych pytań, własnych ułomności i trudów pokonywania słabości czyhających za rogiem poranka. Siła czerpana ze słów.

"Czwartek, 25 III, ranek (z kajetu Marzec 1976)
Wystarczy dotknąć w sobie jakiegoś punktu ważkiego i zrobić krok w głąb świadomości, i zaraz każda książka, po którą sięgasz, zdaje ci się, że porusza tę samą dziedzinę problemów, i daje ci jeszcze i jeszcze cytaty, strzałki ku  d a l e j."

"Sobota, 16 XIII (z kajetu Październik 1978 - styczeń 1979)
To odbudowywanie co ranek świata, który dzień przed tym utraciłeś całkowicie na to, żeby znowu ten świat w sobie zgubić (z własnej winy?), ale to jest wciąż to samo, ta wina jest zmieszana z samym życiem, z ludźmi, z samym wyjściem w ludzi. Stąd przecież bierzesz również potrzebną pożywkę (...)
Jednak pamiętać, że powinien być we mnie jeden cel dominujący, te chwile powrotu do życia przez łaskę, próbować unieść w sobie i ochronić wśród tłumu ten płomyk "z doskonałą słodyczą niepodległej samotności wśród tłumu" (...)
Może trzeba by jeszcze zacząć pisać najprościej, najbliżej zasadniczego wątku - de quoi s'agit-il. Ale właśnie de quoi, o co mi chodziło, o przekazanie tej siły szczęśliwego wzruszenia, które dać może słowo pisane - literatura"

fragment z "Wyrwanych stron" Józefa Czapskiego
wyd. Fundacja Zeszytów Literackich, Warszawa 2010


Dzisiaj, 12 stycznia roku 2013, przypada 20. rocznica śmierci Józefa Czapskiego - malarza, rysownika, pisarza, eseisty, krytyka.
Urodził się w 1896 w Pradze, zmarł w 1993 w Maisons-Laffitte, we Francji.







10 komentarzy:

  1. Nie przypominam sobie, abym coś czytała kiedykolwiek Czapskiego, choć nazwisko nie jest mi tak zupełnie nieznane. Jak zwykle przy Twoich wpisach czuję się literacko uboga i mi wstyd za opieszałość w dobieraniu lektur:)

    pozdrawiam niedzielnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy tej różnorodności książek, tematów, autorów nie sposób nie popaść w ubogość, bo skąd na to wszystko uzbierać minuty, godziny poświęcane na czytanie. Jakże wiele razy, bywając u Ciebie, myślę, że niewiele wiem o malarstwie, o książkach wzbogacających wiedzę o sztuce, historii. A przecież lektury dobieramy zależnie od nastroju, chwili, potrzeby, jakieś strzałki, która niespodziewanie kieruje nas z całkiem nowym kierunku. Montgomerry, najważniejsze to szukać nowych ścieżek, za te znajdywane u Ciebie, bardzo dziękuję. Pozdrawiam Cię cieplutko :))

      Usuń
    2. Ach, i zapomniałam. Gorąco zachęcam do sięgnięcia po "Wyrwane strony" bo to świat i rzeczywistość widziana oczami malarza, poprzez barwy, obrazy, a jednocześnie jakiże literacko spisana. Niezwykły trud codzienności.

      Usuń
  2. Małgosiu kochana, dziękuję Ci za kolejną literacką wskazówkę. Dzięki Tobie przyjrzałam się bliżej prozie Jarosława Iwaszkiewicza, odkryłam Marka Zagańczyka, a teraz kolej na prozę Józefa Czapskiego. Znam Józefa Czapskiego malarza, czas poznać go jako pisarza. Serdeczności przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Dominiczko, namawiam z całego serca, abyś sięgnęła po "Wyrwane strony" Józefa Czapskiego. Jestem pewna, że swoim wrażliwym okiem zobaczysz to, co Czapski, jego kolorami, obrazami, z atencją dla szczegółów, ale też w ramie całego tętniącego życia, z jego słabościami i trudami artysty i człowieka. Zachęcam gorąco! Ucałowania :))

      Usuń
    2. Dziękuję Małgosiu, na pewno przeczytam. Serdeczności przesyłam.

      Usuń
  3. Małgosiu Droga, ja również dziękuję za przybliżenie mi postaci Józefa Czapskiego. Dzięki Tobie wiem, że był niezwykłym Artystą i że warto poznać Go bliżej. Pomału do tego dojrzewam. Za oknem mróz i śnieg, więc posyłam Ci wesołe ogniki z kominka i moje ciepłe myśli:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Genevieve, warto, zapewniam, że warto i wiem, że się nie rozczarujesz, że obejmiesz go swoim wrażliwym sercem i będzie to niezwykłe spotkanie. Jeśli jak piszesz nie "dojrzałaś" (w co nie wierzę wcale :) to polecam książkę o Józefie Czapskim autorstwa Wojciecha Karpińskiego "Portret Czapskiego" - wnikliwe wprowadzenie i zaznajomienie się z bogatym życiorysem i wyjątkowym Artystą, i Człowiekiem. Też gorąco polecam. Ściskam Cię i ślę ucałowania :)

      Usuń
  4. Mam nadzieję, że mają TO w mojej bibliotece!

    Pozdrawiam serdecznie przymrozkiem! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nadzieję, ale potem rozstanie może być trudne :) Pozdrawiam serdecznie coraz większym przymrozkiem!

      Usuń

Polecany post

Tak czyta się tylko raz

Najbliższy jest mi jednak Wojtek Karpiński tym, że jak mało kto dzisiaj  zachował zdolność podziwu i przyswajania sobie tego,  co p...