W wełnianych skarpetkach

W wełnianych skarpetkach i piżamie w kratkę stanęłam wczesnym, niedzielnym porankiem na granicy Warszawy oddzielonej ode mnie przeźroczystością budzącej się wyobraźni. Włączyłam radio. Swoją drogą czemu flanelowe koszule mają zawsze przydługie rękawy? Przyłożyłam dłoń, by poczuć pod palcami chłód zmienności i ciepło głosów poruszających tętno łagodnie unoszących się siateczek głośników. Schowałam dłonie w zbyt długich rękawach, by ogrzać zziębnietę przedwczesną, jak na niedzielę, porę pobudki, ale jakże mogłabym wtulać się w poduszkę podszytą snami wiedząc, że za chwilę mogę wyjść na spacer po zaspanym jeszcze mieście w nietuzinkowym towarzystwie jakie nigdy nie mogłoby stać się jawą. A jednak stać się nią mógło w ten szczególny poranek.
Nim wybiła siódma dziesięć, na starym zegarze, spojrzałam na czystą kartkę w nowiutkim kalendarzu. Parę dni temu z dużą dozą nieufności przekroczyłam próg ‘nowego’, jakbym nie była pewna czy to, co pod stopami wyczuwalne będzie stabilnością czy tylko cienką warstwą gotową pokryć się za moment mozaiką popękań, mnie samą łapiąc w siatkę nieprzychylnych zdarzeń. W ferworze rozbłyskujących na niebie jaskrawych fajerwerków podskórnie wyczuwałam dreszcze niepewności - co przede mną. Niepewnie stawiałam kroki na progu nowego roku. A może były to tylko dreszcze zapowiadające nadejście grypy, która właśnie rozkwitła przykrótkim oddechem?
W dopiero co miniony, niedzielny poranek, najważniejszym było jednak udanie się na spacer. Szuflada w ciężkim kredensie odsunęła się i wymknęła się z niej miękka włóczka powiązań Jarosława Iwaszkiewicza z Warszawą. Chwytałam nitkę po niteczce rozwijających się historii opowiadanych przez Radosława Romaniuka na falach "Radia dla Ciebie", w audycji "Historie z szuflady - Warszawa Jarosława Iwaszkiewicza" prowadzone przez prof. Wojciecha Marczyka. Szuflada przepastnie wciągająca w swoje wnętrze. Pozostało tylko w nią wniknąć, by nagle każda ulica, zaułek schowany na czarno-białych zdjęciach o lekko pozaginanych rogach prostował się dumnie odzyskując swoją świetność, rozbrzmiewając słowami autora biografii Pisarza. Spokojne dźwięki osiadające delikatnym wybrzmieniem fortepianu rozsypywały obrazy pod moim stopami miękko drepczącymi w wełnianych skarpetach śladami Jarosława Iwaszkiewicza i Radosława Romaniuka. Zaglądałam do kufra pełnego książek, rękopisów, wierszy napisanych na Ukrainie, stawałam nieśmiało w drzwiach "Pikadora" przyglądając się młodym poetom formującym atmosferę zasiadającą przy małych kawiarnianych stolikach w oparach dowcipu, śmiechu i błyskotliwości. Wyglądając jednak nade wszystko twarzy pełnej nieśmiałości, wyróżniającej się niewyróżnianiem w tłumie warszawskiej bohemy literackiej. Ktoś raptownie zatrzasnął drzwi kawiarni, a ja pozostając poza przestrzenią słów próbowałam zatrzymać znajomy profil kreśląc go nieporadnie na zaparowanej szybie okna. Ulica Nowy Świat nr 57.
Zbierałam ulotność drobiazgów: teatralne afisze, ogłoszenia o pokoju do wynajęcia, o pracy w redakcji, stosy zeszytów pełne zapisków z udzielanych korepetycji, notatki o wydatkach - wszystko, co układało się w obraz obecności Jarosława Iwaszkiewicza w Warszawie. Jego ślady szukania w niej własnego miejsca, emigranta z Ukrainy. Zapisywania w niej siebie, zapisywania siebie w literaturze, by poznać, zrozumieć, wyrazić (...), bo właśnie moc zatrzymywania chwil i nadawania im trwałości - walka z przemijaniem - jest największym zadaniem artysty. Starałem się je urzeczywistniać. W tych ułamkach, próbach i bezkształtnych czasami bryłach, chciałem je zachować i oddać "tobie, mój bracie".
Oddał, jakimż bogactwem swojego spostrzegania i nadawanie trwałości zmieniającemu się czasowi.
Sama zaś nie spostrzegłam nawet kiedy minęła niecała godzina i trzeba było się rozstać. Pozostaje tylko nadzieja, że na kolejną taką audycję i spacer, tak jak na drugi tom biografii Jarosława Iwaszkiewicza autorstwa Radosława Romaniuka, nie przyjdzie czekać lat zbyt wielu.

Tymczasem rok 2013 został ogłoszony Rokiem Juliana Tuwima i to jego słowa niech zabrzmią w nowej notatce zapisanej w nowym roku.
Ja zaś zabieram moją rozgorączkowaną grypę chowając stopy w wełnianych skarpetkach. Dobranoc.

Rozrosła się wspaniale wola mej twórczości.
Jest mi, jak glina palcom artysty, uległa,
Choć mocna, choć potężna, choć jak granit legła
W mej duszy, obcej żalom hamletycznej czczości.

Uznałem życie wszędzie. A w sobie uznałem,
Że jeszcze kiedyś wszystko, com posiadł, odrzucę...
Pójdę - ogromnym smutkiem może się zasmucę,
A może się i szczęściem zachłysnę wspaniałem.

wiersz Duma Juliana Tuwima
zasięgnięty z książki Piotra Matywieckiego
"Twarz Tuwima", wyd. W.A.B, Warszawa 2007

oraz fragment z przedmowy Jarosława Iwaszkiewicza
do Wierszy zebranych, rok wyd. 1968

6 komentarzy:

  1. Zdrowia z całego serca Ci życzę:)Audycja na pewno była bardzo zajmująca:)A rok 2013 jest rokiem Tuwima, ale i powstania styczniowego i Lutosławskiego i jeszcze jednego naukowca, ale nie napiszę, bo może nazwisko przekręcę:

    OdpowiedzUsuń
  2. Małgosiu Najmilsza, ja również życzę Ci dużo zdrowia i oby ten czas choroby minął jak najszybciej i bezpowrotnie. Żałuję, że nie słyszałam tej audycji, na pewno wzbogaciłaby ona mój obraz pobytu Jarosława Iwaszkiewicza w Warszawie o te wszystkie miejsca i sytuacje, o których jeszcze nie wiem. A ja już prawie dobiegam do końca pierwszego tomu biografii "Inne życie" i dziwię się...jak to, tak prędko? Małgosiu Kochana, trzymaj się bardzo cieplutko i uważaj na siebie. Ściskam Cię i całuję:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana Genevieve:) jedyna korzyść z tego chorowania to nadrabianie książkowych zaległości :) chociaż oczy szybciej się męczą. Ty też dbaj o siebie i trzymaj się cieplutko :) Ucałowania :)))

      Usuń
  3. Kochana Małgosiu, życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia, niech Twe stopy ogrzewają wełniane skarpety, a serce, miłość i ciepło bliskich osób. Mimo choroby napisałaś piękną, bogatą w formie i treści relację. Serdeczności przesyłam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Dominiko, dziękuję pięknie za wszystkie Twoje słowa. Skarpetki i rodzina ogrzewają, więc mam nadzieję, że powoli wrócę do zdrowia :) Ściskam Cię najserdeczniej :))

      Usuń

Polecany post

Tak czyta się tylko raz

Najbliższy jest mi jednak Wojtek Karpiński tym, że jak mało kto dzisiaj  zachował zdolność podziwu i przyswajania sobie tego,  co p...