Wyślizngęło się moje serce, mnie samej, i pełne drżenia, ujęte w jego dłoniach skruplatnie odnotowujących kolejny kawałek życia, otrzymuje dar innego rytmu, odmiennego brzmienia, bardziej melodyjnego, lekkiego, sprawiając, że dzięki temu ponownie przestaję przynależeć jedynie do siebie, dobrowolnie oddając się rytmice spisanych przez niego słów. Oddając je biografii Jarosława Iwaszkiewicza, która przesycona swoistą sensualnością, dźwiękiem ułożonych na pięciolinii fragmentów życia jest partyturą doskonałego współbrzmienia wszystkich płaszczyzn przeżywania. Między wzorzystym wachlarzem złożonych kartek słychać rodzący się oddech przeznaczenia, westchnienie zachwytu, rysuje się każde zagłębienie w dłoni Pisarza stające się wyrytymi liniami naznaczenia, zapisem literackiej powinności, która nadejdzie w najpiękniejszym rozkwicie talentu i wrażliwości na piękno świata, piękno drugiego człowieka w jego najdrobniejszych zagnieceniach, doskonałej formie wyrzeźbionego ciała, błyskotliwości umysłu, delikatności subtelnego dotyku spełnienia, lub całkowitego od niego oddalenia. Pozostając w głodzie niedosytu.
"Inne życie Jarosława Iwaszkiewicza" to jak rozdzielanie posklejanych deszczem opadłych liści. Nasycenie. Mieszanie barw, które przy najdrobniejszej przesadzie mogłyby się wydać nadmiarem boleśnie dosłownym. Tymczasem idąc obok czyjegoś istnienia pragnie się umiaru, może nawet niedosytu rodzącego łaknienie. Pragnienie. Na życie samo w sobie. I takiego łaknienia smakuje się na każdej kartce zapisanego, przez Radosława Romaniuka, jestestwa Jarosława Iwaszkiewicza poszukującego siebie w twórczości, w sztuce, w spełnieniu.
Dzisiaj stojąc u grobu Pana Jarosława, rozpalając niegasnący płomyk mojej dla niego admiracji, wierzyłam głęboko, że wciąż jest. W skrzydełkach jesiennych liści leżących na płycie, w drżeniu chłodnego popołudniowego powietrza, niespójnych ścieżkach cmentarnych zatartych stopami powracającej pamięci i bladości sylwetki malutkiej kapliczki.
Słyszysz?
Gdzieś pod gładką płytą nagrobną jest zastygłe serce, poruszające się pod każdym naszym oddechem, przychylnym spojrzeniem, przeniknięciem tomiku wierszy, zachłyśnięciem gęstością prozy. Śladem ciepłej dłoni odciśniętej na zimnej krawędzi życia i śmierci.
Złożyły się w ornament śliczne eglantyny,
Osypały je lekko drobniutkie brylantyny.
W cieniu mojej samotnej jodłowej gontyny
Przyszła radość poranku grać mi sarabandy.
A ty, na tle różanym przejrzystej aurory,
Na srebrnym szczycie wieży jak na brzegu kruży,
Przez ręce sypiąc kwiatów cieliste kolory,
Zrywając liść po liściu ze stulistnej róży,
- Słyszysz?
* * *
Milczenia położywszy na naszych skarbach dłonie,
Idziemy, zasłuchani w zmrokowy wody ton.
Jak kwiaty, pochylając ku skroniom swoje skronie,
Jak drzewa, gdy je żółci jesieni smutny dzwon.
Jesienne słońce gaśnie, pustkowe złocąc łęgi.
Il neige (jak u Samaina, wiesz?) d'adorables paleurs...
Westchnienie, z lekka mącąc fal ołowiane kręgi,
Rozbija się przy brzegu w arpendżiach sol-mineur.
"Inne życie Jarosława Iwaszkiewicza" to jak rozdzielanie posklejanych deszczem opadłych liści. Nasycenie. Mieszanie barw, które przy najdrobniejszej przesadzie mogłyby się wydać nadmiarem boleśnie dosłownym. Tymczasem idąc obok czyjegoś istnienia pragnie się umiaru, może nawet niedosytu rodzącego łaknienie. Pragnienie. Na życie samo w sobie. I takiego łaknienia smakuje się na każdej kartce zapisanego, przez Radosława Romaniuka, jestestwa Jarosława Iwaszkiewicza poszukującego siebie w twórczości, w sztuce, w spełnieniu.
Dzisiaj stojąc u grobu Pana Jarosława, rozpalając niegasnący płomyk mojej dla niego admiracji, wierzyłam głęboko, że wciąż jest. W skrzydełkach jesiennych liści leżących na płycie, w drżeniu chłodnego popołudniowego powietrza, niespójnych ścieżkach cmentarnych zatartych stopami powracającej pamięci i bladości sylwetki malutkiej kapliczki.
Słyszysz?
Gdzieś pod gładką płytą nagrobną jest zastygłe serce, poruszające się pod każdym naszym oddechem, przychylnym spojrzeniem, przeniknięciem tomiku wierszy, zachłyśnięciem gęstością prozy. Śladem ciepłej dłoni odciśniętej na zimnej krawędzi życia i śmierci.
Złożyły się w ornament śliczne eglantyny,
Osypały je lekko drobniutkie brylantyny.
W cieniu mojej samotnej jodłowej gontyny
Przyszła radość poranku grać mi sarabandy.
A ty, na tle różanym przejrzystej aurory,
Na srebrnym szczycie wieży jak na brzegu kruży,
Przez ręce sypiąc kwiatów cieliste kolory,
Zrywając liść po liściu ze stulistnej róży,
- Słyszysz?
* * *
Milczenia położywszy na naszych skarbach dłonie,
Idziemy, zasłuchani w zmrokowy wody ton.
Jak kwiaty, pochylając ku skroniom swoje skronie,
Jak drzewa, gdy je żółci jesieni smutny dzwon.
Jesienne słońce gaśnie, pustkowe złocąc łęgi.
Il neige (jak u Samaina, wiesz?) d'adorables paleurs...
Westchnienie, z lekka mącąc fal ołowiane kręgi,
Rozbija się przy brzegu w arpendżiach sol-mineur.
wiersze Jarosława Iwaszkiewicza
Aubada oraz Przechadzka sentymentalna
Oktostychy, Wiersze - tom I
wyd. Czytelnik, Warszawa 1977
Czytam "Inne życie..." i zbliżam się ku końcowi.
OdpowiedzUsuńIwaszkiewicz stał mi się bliższy, a Romaniuk pisze niesamowicie.
Dobrej nocy
A ja drepczę powolutku, zatrzymuję na dłużej w różnych miejscach i na odmiennych ścieżkach, siegając do poezji Pana Jarosława, przytrzymując czas, oddalając moment rozstania. Serdeczności.
UsuńO, z perspektywy dni ciągle do niej zaglądam i czytam, tam gdzie akurat kartki pozwoliły i kiedyś znów ponowię całość.
UsuńMiłych powrotów :)
UsuńMałgosiu, nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła wziąć do ręki tę niezwykłą książkę. Moja ciekawość jest ogromna i mam nadzieję, że już wkrótce i ja "przestanę przynależeć do siebie" i zatopię się całkowicie w "Innym życiu..." Dziękuję Małgosiu za to uczucie "łaknienia", pozdrawiam najserdeczniej:)))
OdpowiedzUsuńCzasami mam wrażenie, że to uczucie łaknienia staje się w życiu najważniejsze. Wieczne oczekiwanie. Genevieve, życzę rychłego zatopienia się w "Innym życiu...", tymczasem ślę moc serdeczności :))
UsuńO obecnym moim życiu myślę "inne życie", po Twojej poetyckiej, pięknej rekomendacji z przyjemnością zatopię się także w "Innym życiu". Serdeczności przesyłam
OdpowiedzUsuńMoże każdy z nas przekracza parokrotnie próg "innego życia" w tej swoje własne przestrzeni, dobrze czasem się od niej oderwać i przekroczyć granicę "Innego życia". Ja jestem pełna zachwytu to Iwaszkiewiczowskiego i wyjść z niego jakoś nie mam ochoty. Dominiczko, uściski najserdeczniejsze :)
UsuńNa pewno zajrzę do "Innego życia" Małgosiu, ale przyznam szczerze, że od Pana Jarosława wolę Ciebie:-) Twoja poetycka proza przenosi mnie w rejony najwyższych literackich doznań:-)) Ściskam Cię i pozdrawiam najserdeczniej:-)))
OdpowiedzUsuńElu Kochana, przede wszystkim jak miło, że tutaj zajrzałaś :) Mam nadzieję, że u Ciebie lepiej, że gwiazdy promieniście spojrzały w Twoją stronę. Wiesz, że całym sercem zawsze jestem gdzieś w tej orbicie krążącej wokół Ciebie z całym zapasem dobrej energii jaką mogę wykrzesać z siebie :) Dziękuję za Twoje tak onieśmielające mnie słowa. Ściskam Cię najmocniej :)))
Usuń