Dopiero co, z
radości, mogłam rozprostować palce trzymane mocno za Andrzeja Franaszka i
spisaną przez niego biografię Czesława Miłosza, która otrzymała Literacką
Nagrodę NIKE od czytelników. Ciesząc się również z nagrody głównej przyznanej
za "Książkę twarzy" Markowi Bieńczykowi. A teraz już mogę wziąć do rąk
kolejną biografię, kolejne oblicze i jedną z najbardziej intrygujących ‘twarzy’
literackiego rdzenia, kwintesencji, sensu moich czytelniczych zauroczeń.
Brzmi przepysznie. Dlatego uciekam, chowam się w "Innym życiu..." przechodząc na drugą stronę literackiego lustra, aby odnaleźć znajomą twarz Pana Jarosława, wziąć go pod ramię i zgubić ścieżkę powrotną pod kobiercem jesiennych liści.
I choć jeszcze przed chwilą miałam przed oczami, tuż za szybą okna, Tatry i poranny powiew podhalańskiego powietrza, zostawiałam Zakopane i rozświetlone jesiennym słońcem szczyty
niewzruszonego trwania, myśląc jedynie o zbliżającym się dniu, kiedy jedna z
najbardziej oczekiwanych przeze mnie książek będzie na wyciągnięcie ręki. I mam
tylko cichą nadzieję, że mi wybaczy jej autor, iż
ośmielę się, w najbliższym czasie, stać się jego obejmującymi dłońmi, wzrokiem
przenikliwie spoglądającym zza okularów. Oddechem osiadającym blisko
warg, tak by poczuć smak, a jednocześnie nie zatracić się w zbyt zachłannym
pochwytywaniu każdego, zapisanego przez niego słowa, ale oddać się jego powolnemu delektowaniu. By przeistoczyć się w cień
i poranną mgłę, tylko po to, by podążać krok w krok po śladach jego stóp i móc
zamieszkać w przestrzeni, którą sam przeniknął. Przekroczyć próg "Innego
życia. Biografii Jarosława Iwaszkiewicza" wtulając się we fragmenty nietuzinkowego życiorysu, stając się zapewne i cieniem
samej siebie, bo jak zawsze nie będę miała siły na najkrótsze nawet rozstanie z
Panem Jarosławem. Z jego życiem skrupulatnie poskładanym z odkurzonych
kawałeczków, fragmentów prawdziwych oblicz, chociażby chwilowych, wypełniających pustkę, otrzymujących nową odsłonę, rzeźbę pełną popękań, ale jakże prawdziwą, wyłaniającą się zza kotary nieprzychylnego czasu,
wydobywając się świetliście spod warstwy zapomnienia. Życia powracającego na
kartkach pierwszego tomu rozpoczynającego kolejną wędrówkę w świat najbliższy
memu sercu, w świat Pisarza, który odmienia mnie samą niezmiennie, ofiarowując
najczulsze spotkania z podskórnie odczuwaną wrażliwością.
I gdy myślą wracam do poprzednich książek Radosława Romaniuka: „Dramatu religijnego Tołstoja”,
która dla mnie była przeżyciem wręcz metafizycznym, a o jej bohaterze Jarosław Iwaszkiewicz notował w swoim dzienniku: Tołstoj uczył "jak żyć" czy do portretów niezwykłych
kobiet, towarzyszek życia sławnych pisarzy, które ujął w przepięknej ramie „One”,
to wydaje się, że Pan Jarosław nie mógłby dzisiaj zaznać większego szczęścia wiedząc w czyich dłoniach narodziła się powtórnie historia jego życia. Odradzając się z popiołów
starych zdjęć, odzyskując ostrość rysów i przysłuchując się jak jego serce
odmierza, na nowo, każdą sekundę wyślizgując się z objęć śmierci. Stając się nieśmiertelnym,
wiecznym zapisem istnienia.
Znakomita książka! Piszę z rozmysłem "książka", ponieważ - nie tracąc nic z walorów naukowych - jest to dzieło "do czytania", przykuwające uwagę czytelnika, pasjonujące w lekturze. Daje się ono czytać na kilka sposobów: jak życiorys artysty, jako prolegomena do dziejów polskiej inteligencji i jako zarys historii polskiej literatury i kultury w okresie dwudziestolecia międzywojennego. (...) Poszczególne tematy i motywy tej opowieści kreśli autor z niesłychaną dbałością o szczegóły, które czerpie z rozmaitych i wielorakich źródeł, nieraz z nieznanych lub trudno dostępnych tekstów archiwalnych. Jego erudycja jest imponująca! Umie przy tym zachować delikatną równowagę pomiędzy wiernością faktom, a ich interpretacją, wielorakością danych, a przejrzystym tokiem narracji. Brzmi przepysznie. Dlatego uciekam, chowam się w "Innym życiu..." przechodząc na drugą stronę literackiego lustra, aby odnaleźć znajomą twarz Pana Jarosława, wziąć go pod ramię i zgubić ścieżkę powrotną pod kobiercem jesiennych liści.
Radosław Romaniuk
"Inne życie. Biografia Jarosława Iwaszkiewicza"
tom 1
wyd. Iskry, Warszawa 2012
Nie mogę się tej książki już doczekać u siebie:) Też będę miała. To moje pierwsze spotkanie z Romaniukiem. Mam nadzieję, że będzie owocne i na pewno wówczas poszukam "Dramat religijny Tołstoja".
OdpowiedzUsuńSerdeczności w jesiennym klimacie:))
Mam nadzieję, że to spotkanie z Radosławem Romaniukiem będzie niezapomnianym. Jego Tołstoja gorąco polecam :) Również ślę złote serdeczności :)))
UsuńTo wspaniała wiadomość Małgosiu, bardzo Ci za nią dziękuję:-) Jestem ogromnie ciekawa tej biografii i mam nadzieję, że uda mi się ją przeczytać. Tymczasem życzę Ci przyjemnej lektury i pozdrawiam gorąco:)))
OdpowiedzUsuńKochana Genevieve, Ty wiesz jak moje serce trzepoce :))) Wciąż czekam na Twój przyjazd i wspólną wyprawę na Stawisko :)) Ucałowania na weekendowe, jesienne nastroje :)
UsuńMałgosiu, okazało się, że mój zakład pracy zrobił mi niespodziankę i jutro zabiera mnie do Warszawy. Wypad będzie krótki, gdyż już w niedzielę powrót. Głównym punktem programu jest spektakl w Teatrze 6 Piętro, w sobotę o godz. 19.30. Przedtem pewnie będę miała 2-3 godzinki wolne. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to zbyt krótko, aby prosić o spotkanie, ale gdybyś przypadkiem była w okolicach Pałacu Kultury, to byłoby mi bardzo miło Cię uściskać. Ale jeśli nie, to nic się nie stanie, bo wierzę, że kiedyś uda nam się ta wspólna wyprawa na Stawisko:)))Pozdrawiam i ślę ucałowania:)))
UsuńGenevieve, Ty w Warszawie! A ja jutro mam rodzinną uroczystość (urodziny moich Rodziców) i raczej nie dam rady się wyrwać. Strasznie, strasznie żałuję, że będziesz tak blisko, a ja nie będę miała okazji Cię uściskać :(
UsuńŻyczę pięknego, teatralnego wieczoru pełnego wrażeń. Ściskam Cię najmocniej. Ucałowania, wciąż z wiarą, że kiedyś do zobaczenia :)))
Za każdym razem kiedy jestem u Ciebie jestem zła na siebie, że ciągle odkładam na później Dzienniki Jarosława Iwaszkiewicza, i co za tym idzie kolejne książki o nim oraz te jego autorstwa. Powodem podejrzewam jest fakt, że wiem, że zniknę na jakieś cztery miesiące jak zacznę :) Tak samo mam z Marcelem Proustem - zatem to prawie rok poza inną literaturą. Ale wiem, że warto i w końcu będę gotowa na to, by ich twórczość przyjąć i ogarnąć. Dziękuję za Twoje inspiracje Małgosiu. Ta książka też jest na mojej liście :)
OdpowiedzUsuńWitaj Vi! Warto, warto, bo to nie będzie czas utracony, ale taki przepełniony poszukiwaniem. Pan Jarosław też w swoich dziennikach wspomina o Virgini Woolf :) Życzę zaczytanej jesieni i dziękuję za odwiedziny. Pozdrawiam Cię serdecznie Virginio :)
UsuńMałgosiu i ja mam wielką ochotę ująć Pana Jarosława pod ramię i zatopić się w jesiennych liściach. Póki co w moim jesiennym stosiku na listopadowe dni czekają "Dzienniki". Twoje literackie fascynacje bywają zaraźliwe. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBo trudno oprzeć się tej ochocie :) Dominiczko, jestem ciekawa Twojego spotkania z 'Dziennikami', a co za tym idzie z Panem Jarosławem, nade wszystko Człowiekiem, potem Literatem. I cieszę się, że jakaś drobinka moich fascynacji może być zaraźliwa. Wspaniałej wędrówki z Panem Jarosławem pod ramię, życzę :) Uściski.
Usuń