Deszcz.
Zawisł kryształowym rozedrganiem przezroczystości w ogrodzie, koniuszkami rozpryskując się o gładki grzbiet tarasu i zeskakując po stopniach ku zielonemu dywanowi trawy. Koralowe owoce róży odzyskały głębszy kolor połyskując na giętkich witkach gałązek, jak paciorki rozmodlonego różańca. Mój głos dopasował się do burzowej aury schodząc o kilka oktaw niżej. Od czasu do czasu całkiem ześlizgując się z pięciolinii strun głosowych i zanikając w dudniącej ciszy, jak dudni w grubościennej studni echo odbijając się od opustoszałego dna niewypowiedzenia. Jedynie chwytając się długiej szyi żurawia potrafi wyfrunąć na skrzydłach niedosłyszanego dźwięku spełnienia.
Milczenie.
Pozwalam słowom przycichnąć, z nadzieją, że w tym wymuszonym czasie ciszy odpoczną, dojrzeją, zyskają na intensywności wymowy nim pozwolę im osiąść na ustach. Licząc, że wypełnią się różnorodnością swojego przeznaczenia, nabiorą płynności i swobody poruszania się w pośpiesznym rozpoznawaniu swojego posłannictwa i będą potrafiły znaleźć cel swojej niekończącej się wędrówki. Na ustach. Niewymownie mdłych w swojej bladości, będących jednocześnie miękkim przystankiem dla słowa, które zatrzymuje się na moment, nim odklei się zwiewnym płatkiem dopełnienia, oddalając się zarysem zrodzonej w ciszy myśli, spostrzeżenia, zwiewnej strofy przeczytanego wiersza lub prostolinijnej prozy.
Czemu z wiekiem usta tracą na swojej intensywności? Czy nazbyt wiele słów wypowiadają oddając po kropli ze swojej barwy, by zarumienić wciąż niewyraźne słowa, zamiast czasem przygryźć je wargami pozwalając na odciśnięcie się w wykrojonym kształcie ćwiartki rumianego jabłka i zyskać na soczystości, słodkim smaku pełnego rozkwitu, tchnieniu źródlanej przejrzystości.
Słowo.
Czasem zamieszkujące w prostocie, w niewymuszonej elegancji, z dystynkcją noszące bogactwo swojej skromności. Niepozornie rozrzucone w zwodniczym uporządkowaniu na białych przestrzeniach, idealnym tle dla swojej subtelności. Onieśmielające i śmiało zachęcające do poddania się jego figlarności, zalotnym skojarzeniom, dowolnemu odczytywaniu jego znaczenia. Szukające, dopowiadające, czyniące z nas jego niewprawnym twórcą, zagorzałym wskrzesicielem, wiernym słuchaczem i niepokornym interpretatorem.
Zawisł kryształowym rozedrganiem przezroczystości w ogrodzie, koniuszkami rozpryskując się o gładki grzbiet tarasu i zeskakując po stopniach ku zielonemu dywanowi trawy. Koralowe owoce róży odzyskały głębszy kolor połyskując na giętkich witkach gałązek, jak paciorki rozmodlonego różańca. Mój głos dopasował się do burzowej aury schodząc o kilka oktaw niżej. Od czasu do czasu całkiem ześlizgując się z pięciolinii strun głosowych i zanikając w dudniącej ciszy, jak dudni w grubościennej studni echo odbijając się od opustoszałego dna niewypowiedzenia. Jedynie chwytając się długiej szyi żurawia potrafi wyfrunąć na skrzydłach niedosłyszanego dźwięku spełnienia.
Milczenie.
Pozwalam słowom przycichnąć, z nadzieją, że w tym wymuszonym czasie ciszy odpoczną, dojrzeją, zyskają na intensywności wymowy nim pozwolę im osiąść na ustach. Licząc, że wypełnią się różnorodnością swojego przeznaczenia, nabiorą płynności i swobody poruszania się w pośpiesznym rozpoznawaniu swojego posłannictwa i będą potrafiły znaleźć cel swojej niekończącej się wędrówki. Na ustach. Niewymownie mdłych w swojej bladości, będących jednocześnie miękkim przystankiem dla słowa, które zatrzymuje się na moment, nim odklei się zwiewnym płatkiem dopełnienia, oddalając się zarysem zrodzonej w ciszy myśli, spostrzeżenia, zwiewnej strofy przeczytanego wiersza lub prostolinijnej prozy.
Czemu z wiekiem usta tracą na swojej intensywności? Czy nazbyt wiele słów wypowiadają oddając po kropli ze swojej barwy, by zarumienić wciąż niewyraźne słowa, zamiast czasem przygryźć je wargami pozwalając na odciśnięcie się w wykrojonym kształcie ćwiartki rumianego jabłka i zyskać na soczystości, słodkim smaku pełnego rozkwitu, tchnieniu źródlanej przejrzystości.
Słowo.
Czasem zamieszkujące w prostocie, w niewymuszonej elegancji, z dystynkcją noszące bogactwo swojej skromności. Niepozornie rozrzucone w zwodniczym uporządkowaniu na białych przestrzeniach, idealnym tle dla swojej subtelności. Onieśmielające i śmiało zachęcające do poddania się jego figlarności, zalotnym skojarzeniom, dowolnemu odczytywaniu jego znaczenia. Szukające, dopowiadające, czyniące z nas jego niewprawnym twórcą, zagorzałym wskrzesicielem, wiernym słuchaczem i niepokornym interpretatorem.
Wędrowcem w przestrzeń nieprzeniknioną zachwytu, jak choćby tę autorstwa Jerzego Plutowicza, którego twórczość jest dla mnie deszczem, milczeniem, słowem.
W której z kolei przestrzeni biła studnia artezyjska,
czyżby źródło młodości, dokąd biegłem, przekraczałem
każdą linię, by ugasić pragnienie? Na skraju miasteczka,
za obłokiem, za łukiem tęczy, zawsze na skraju. W której
części doby umówiłem się z dziewczyną, niewidzialną,
ukrytą w idei? Umówiłem się na trwanie wśród zjawisk,
na słowo tworzące, okrucieństwo rdzenia słowa; na echo
kroków w uliczce, gdy zbliża się wysłannik losu; brzęk
furtki, latarnia niby potępiona dusza. Co czai się poza
słowem: czyste trwanie, czysty dotyk; trzepot skrzydełek
motyla, pyłek na dłoni? Mikrokosmos cały w cieniu
nad cienie. Poza słowem przecież czai się bestia, widmo
dzieciństwa. Co jest czystsze niż ból?
czyżby źródło młodości, dokąd biegłem, przekraczałem
każdą linię, by ugasić pragnienie? Na skraju miasteczka,
za obłokiem, za łukiem tęczy, zawsze na skraju. W której
części doby umówiłem się z dziewczyną, niewidzialną,
ukrytą w idei? Umówiłem się na trwanie wśród zjawisk,
na słowo tworzące, okrucieństwo rdzenia słowa; na echo
kroków w uliczce, gdy zbliża się wysłannik losu; brzęk
furtki, latarnia niby potępiona dusza. Co czai się poza
słowem: czyste trwanie, czysty dotyk; trzepot skrzydełek
motyla, pyłek na dłoni? Mikrokosmos cały w cieniu
nad cienie. Poza słowem przecież czai się bestia, widmo
dzieciństwa. Co jest czystsze niż ból?
wiersz Jerzego Plutowicza Widmo
"Twórczość" nr 4, kwiecień 2011
Kochana Małgosiu, w Twoich słowach czuć wielką nostalgię, podobnie jak w cytowanym wierszu. Bardzo pięknie wyrażasz te emocje, które wszystkim nam towarzyszą u progu jesieni...żal za utraconym pięknem wiosny i lata, za intensywnością kolorów, za młodością...Życzę Ci, aby Twój głos odzyskał swą naturalną barwę i abyś powróciła do pełni sił. Trzymaj się bardzo cieplutko i dbaj o siebie. Przytulam i całuję:)))
OdpowiedzUsuńDziękuje Genevieve :) lata zawsze żal, chociaż ja jesień bardzo lubię. Jej złote rumieńce, rześkie poranki, nostalgię, rytm kropli deszczu. Można się ukryć w ciepłym szalu i nasłuchiwać opadających liści, byle siły wróciły i chociaż trochę ten mój dawny głos. Ucałowania i uściski :)))
UsuńMałgosiu Droga, mam nadzieję, że już wróciła siła Twojego głosu, chociaż siła wyrazu Twoich słów pisanych nie straciła swego blasku ani przez chwilę:-) Bądź zdrowa i radosna, chociaż lekka nuta melancholii i nostalgii dodaje głębi i wdzięku tak wrażliwym osobom, do jakich Ty należysz. Ściskam Cię najmocniej :-)))
OdpowiedzUsuńElu Kochana, dziękuję :) Głos wraca powoli, jeszcze skrzypi jak stare drzwi do równie starej mojej duszy, ale ważne, że rodzi się jakiś dźwięk. Ściskam Cię z całego serca dziękując za ciepło, którego od Ciebie doświadczam. To znaczy dla mnie tak wiele. Ucałowania :)))
UsuńMisterne wycinanki słów ,wycięte w delikatnym pergaminie
OdpowiedzUsuńust,przemyślane wyważone,dźwiękiem ust napełnione,barwą serca zabarwione, odbite echem ,wypełnione delikatnym uśmiechem.Rezonują dźwiękiem ,obrazem ,czarno białym przekazem.
Pozdrawiam serdecznie po miesięcznej nieobecności spowodowanej remontem i brakiem dostępu do internetu
Miło Cie tu widzieć Molekułko, przychodzącą w strofach wiersza, zawsze tak cudnie przepełnionego Tobą. Ściskam najserdeczniej :)))
UsuńMałgosiu kochana, niezwykle poetycka jest Twoja proza, z przekonującą siłą wyrażasz to, to Tobie niewyrażonym się wydaje... Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam, ściskam mocno. Dominika
OdpowiedzUsuńKochana Dominiczko, tak niewiele udaje mi się wyrazić z tego świata, własnych odczuć, ale ogromnie się cieszę, że te moje próby odczytujesz, że przenikają przez filtr Twojej wrażliwości. Ściskam Cię słonecznie i ciepło :)))
Usuń