Eseje i jesienie

"Lektura" nie jest może najszczęśliwszym dla takiego patrzenia słowem, nie byłby też nim "ogląd", ponieważ oba zakładają pewien chłód obserwacji, podczas gdy będziemy tu na gorącym terenie, gdzie błyski obrazów uderzają w nas głęboko, w samo sedno. I gdzie trwa nadal poczucie, że, choć upadły dawne, dziecięce iluzje, bez doznania idealności niczego się w życiu nie dotknie.

Jabłko Olgi. Stopy Dawida. Wygnanie z raju i biblijny pomazaniec. Smak dojrzałego lata na podniebieniu i czekanie na kolejny krok czekający przy łóżku. Gest. Resztka woli życia witającego się ze światem. Wachlarz wspomnień i budzących je skojarzeń, postaci i literackich zauroczeń. Melancholii, jakże obecnej. Wciąż obecnej. Rozpalającej ukryte w cieniu obrazy i twarze na odwrocie staromodnych lusterek, w krótkich chwilach osiadających na dnie filiżanki pachnącej miętą.
Dobre wróżki i stare drzewo uschnięte w samotności. Klisze ulotnej lekkomyślności rozwijane w kolejnych esejach niczym arrasy haftowane wzorzystymi motywami własnych doświadczeń. Spostrzeżeń układanych w miniaturach zapomnianych piosenek, filmowych kadrów i starych map okolic Paryża. Śladami stóp Prousta, śladami jego czasu rozkrawanego na cząstki owocu przesyconego pragnieniem opowiedzenia codzienności widzianej z balkonu zawieszonego nad plastrem asfaltu połyskującego od deszczu i usypanego drobinkami piaszczystej plaży, brzegami sięgającej spokojnego snu.
Alegorie i koklusz. Żółta ściana ciągłego dążenia do perfekcji i nanoszenia ciągłych poprawek. W literaturze. W malarstwie. W tołstojowskiej ucieczce ku nowym pomysłom i kierunkom. W poszukiwaniu gatunków i utrwalaniu własnego stylu. W porzuceniu własnego zauroczenia przeszłością pozostawioną przez Iwaszkiewiczowskiego Wiktora, w jednym kroku oswobodzenia. Smak i zachwyt czyli "Jabłko Olgi, stopy Dawida. Eseje i jesienie" Marka Bieńczyka.

Nie całkiem powieść; nie całkiem baśń; ta dwoistość realistyczno-magiczna wydaje się dziś przed wszystkim trafną definicją prozy melancholijnej - która nie ma czystości gatunkowej i która wprowadza dwoisty, komplementarny i kontrolujący siebie równoważący własne odchylenia ruch odrealniania rzeczywistości i dorealniania nierzeczywistości.


"Jabłko Olgi, stopy Dawida" Marek Bieńczyk
wyd. Wielka Litera, 2015



4 komentarze:

  1. Zaciekawiłaś mnie tą dwoistością magiczno-realistyczną...lubię taki klimat i takie patrzenie na świat i codzienność...

    ciepłe uśmiechy ślę i dobrego dnia życzę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Muszko. Książkę serdecznie polecam i życzę pełnego ciepła weekendu.

      Usuń
  2. Muszę poczytać, dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń

Polecany post

Tak czyta się tylko raz

Najbliższy jest mi jednak Wojtek Karpiński tym, że jak mało kto dzisiaj  zachował zdolność podziwu i przyswajania sobie tego,  co p...