Zanim dokończę pisać

Kiedy to piszę, zapraszam ciebie tam, zanim
Dokończę pisać, zanim wydawca to wyda, zanim
To przeczytasz, albo nie przeczytasz. Kraina
Domysłów, czy to nie ciekawe? Kiedy nie byłeś tam
Ostatnio? Co z tego pamiętasz? Ile razy na dzień?


Ilość razy nieskończoną. Bywam tam. Dotykając wybrzmiałych w ostatnim tchnieniu myśli. Zerwanych raptownie  ze sznurka rozsypanych paciorków niewypowiedzianych modlitw. Składając w całość wiersze ze świadomością, że to te ostatnie. Czy czytałabym je inaczej całkiem tej wiedzy pozbawiona?  Z naiwną wiarą, że będą kolejne.
Nie będzie ich. I będą jednocześnie. W każdym zachłannym łyku powtórnego czytania. W cudzie ponownie rozkwitającego "Geranium" na parapecie mojego niezmiennego zauroczenia. Próbie dotarcia do sedna podskórnie zagubionej egzystencji i ciągłego szukania dłońmi nieosiągalnego "Stanu nasycenia", zamkniętego w małej przestrzeni do której mnie zaprasza ten, który pisze. Otwierając ostatnie, czyli nowe wiersze. Wspinając się na palcach by móc pomiędzy brzegami kartek wtopić się w nurt Sekwany połyskującej blaskiem przybladłej latarni samotnie stojącej na obcej ziemi. W zagięciach zbyt wąskich uliczek brzmiących obcojęzycznie. Ozięble znajomo. 
O zmierzchu chciałem zobaczyć świat. 
Jaki pamiętam. Nie na papierze. Gdzie to 
Jest? 
W morzu dzieciństwa, starych mapach, adresach, w braku tlenu, substancji nicości, kolorze szminki kobiety znikającej za progiem samotności i w zwiędniętych płatkach kwiatów, pomarszczonych niczym prześcieradło wciśnięte w róg nieprzespanej nocy. W smaku niedopalonego papierosa na dnie popielniczki przesiąkniętej popiołem nerwowego oddechu. Zdławionego w prochu przedwczesnej śmierci. W moim niepokoju. Jednak rozkwita. "Geranium". Na parapecie okna spostrzeżeń. Nad ostatnią kartą białego papieru. Wciąż dostrzegam ciebie. 

Jaśnieje odkrywa się; ocierasz z niej śmiertelne poty
I pochylając się nad otworem, by usłyszeć ostatnie słowa
Czujesz lekki zapach geranium - tak bardzo przybliżyła się
Zgoda. - Nie, to aceton. Musisz zaczynać od nowa, jak ci inni,
Którzy po innych ciemnościach pisali inną składnią inny wiersz,

Który nie będzie dokończony, nie będzie zaczęty, nie będzie
Czytany na głos ani cicho, jak gdyby za ścianą płaczu siostry
Mógł być wysłuchany tylko jeden raz, na miarę sił włókna
Jej ciała, jedynego, ślepego włókna, które jeszcze słucha, bo jest
Włóknem jej ciała, a historię geranium opowiedziałeś jej głosem.


fragmenty wierszy Kraina Domysłów i Geranium
z tomiku poezji Macieja Niemca 
"Geranium - Ostatnie, czyli nowe wiersze z lat 2009-2011"
wyd. Instytut Mikołowski, Mikołów 2014





















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

Tak czyta się tylko raz

Najbliższy jest mi jednak Wojtek Karpiński tym, że jak mało kto dzisiaj  zachował zdolność podziwu i przyswajania sobie tego,  co p...