Ty się zjawiasz wciąż na nowo

Ty się zjawiasz wciąż na nowo,
wpadasz, gadasz to i owo.
Znów, jak żywy, w drzwiach mych progu,
tak stoisz jakbyś był prawdziwy...


Podśpiewuję sobie za Dorotą Miśkiewicz spoglądając na, stojące na moim biurku, zdjęcie Pana Jarosława, z całym uwielbieniem dla niego jakie we mnie drzemie i pojawia się nieśmiałym uśmiechem w kącikach ust. Myślę o  Jego, wyczekiwanych przeze mnie niecierpliwie, powrotach, momentach kiedy pojawiał się w kolejnych literackich odsłonach w progach mojego domu, znów, jak żywy, tu i teraz, a przecież jednocześnie zamieszkując ze mną od tak wielu lat. Jego listy pełne zwiewnych zapisów pochwyconej chwili, dzienniki tak dogłębnie sięgające rdzenia jego człowieczeństwa i literackiej przynależności, dookreślające go jako człowieka i jako artystę, tomiki przenikliwej poezji osiadającej na rzęsach wzruszenia i tomy gęstej prozy wsiąkającej w podskórnie odczytywaną prawdę o jego własnym życiu. Nie przypuszczałam, wtedy, przed laty, że ze mną pozostanie wtapiając się w moją codzienność tak szczelnie, kiedy pierwszy raz otworzyłam przed nim drzwi do samej siebie.
Otwieram wciąż. Szeroko.
Ze spodeczka spogląda na mnie ciemne oczko mocnej kawy. Czy lubił ją bardzo słodką i czy ziarnka cukru przenosiły go wspomnieniami do Kalnika, poruszając w nim tkliwość lat dziecinnych?  Czy dodawał mleko, a może preferował esencjonalne espresso?
Przyznaję. Oddycham jego życiem, ostatnio grzesznie zachłannie, sycąc się każdym rozdziałem jego biografii. Szukając zarysu jego sylwetki na starych zdjęciach, wodząc palcem po linijkach jego egzystencji i próbując wyczuć pod palcami tętno jego przynależności do literackiego, i nie tylko, świata. Także tej nierozłączności przeżywanych uczuć, wielości spotykanych na jego drodze osobowości i piękna, które potrafił dostrzec i zapisać poetyckim uniesieniem.
Tymczasem on sam wciąż mnie oplata, swoją obecnością, a mnie jakże łatwo poddać się tym nierozerwalnym więzom dobrowolnie.
I tak jak urzekł mnie, być może po prostu mój Jarosław Iwaszkiewicz, bo wyczytany moją własną zdolnością lub niezdolnością wczytywania się między linijki jego zapisów i wypatrzony moimi, może nie najbardziej bystrymi, oczami, tak też urzekła mnie i wciąż urzeka, z każdą sczytywaną drobiazgowo stroną, biografia autora „Oktostychów” pióra Radosława Romaniuka.
Jego spokojna narracja, taktowna, w tle schowana czujna obecność przy Pisarzu, pełna zrozumienia i próby bezbolesnego dotarcia do prawdy o życiu nieprzeciętnym, rozpostartym między odległymi brzegami życiowej i twórczej identyfikacji, jak również zbudowanego na emocjonalnym stosunku do świata i ludzi, pozwala przekraczać niejeden próg istnienia, które budowało się drobnymi krokami na rozległej przestrzeni czasu.
Sam Jarosław Iwaszkiewicz notował po latach: "To poszukiwanie ludzkiego echa w drugim człowieku, tak imperatywne w epoce wczesnej młodości i prowadzące tak nieuchronnie do rozczarowań. To ciągłe przymierzanie się do innych indywidualności, to ciągłe oczekiwanie jakiegoś tajemniczego dopasowania i ciągłe rozczarowanie, i niemożność żadnej wspólnoty myślowej, nabrzmiewania nadziei i goryczy każdorazowego rozczarowania [...]"
„Inne życie. Biografia Jarosława Iwaszkiewicza” nie ma w sobie nic z brutalnej dociekliwości, co czyni ją szlachetnie się wyróżniającą, godną poświęcenia jej szczególnej atencji, wykradania chwil z zapracowanej codzienności. Dla niej warto wygłuszyć jednostajne tykanie zegara, powstrzymać rytmiczny ruch wskazówek, pokusić się o zatrzymanie zmienności pór roku. Jest przejrzystym poszukiwaniem prawdy, prostowaniem zagnieceń sprawionych czasem, niezrozumieniem, pomówieniem nierzadko. Jest oczyszczającym źródłem poznania, uwypuklającym kwintesencję wielu życiowych wyborów, zapętlających się różnorodnie relacji Jarosława Iwaszkiewicza z otoczeniem. Radosław Romaniuk stał się może najczulszym antykwariuszem oddającym się delikatnemu, ale jednocześnie dokładnemu i pracochłonnemu procesowi ścieranie patyny ze szlachetnego naczynia wypełnionego życiodajnym, słodko-gorzkim napojem doświadczania. Czyni przy tym, to tak, by nie uszczknąć z niego ani kropli, by nie zgubić smaku, proporcji, nie zatrzeć istoty całokształtu składającego się na wielkość i niezwykłość Jarosława Iwaszkiewicza. Zgrabnie docierając do cienkiej warstwy wrażliwości i zdolności do wielopłaszczyznowego przeżywania każdego dnia i korzystania ze wszystkich jego możliwych łask i upokorzeń, delektując się zachwytem i doświadczając grzechu, w odczuwaniu bólu i upojenia, przez jednego z najwybitniejszych twórców w historii literatury polskiej XX wieku.
Dzięki kształtnej rekonstrukcji życia Jarosława Iwaszkiewicza, tego swoistego „odbudowywania Istnienia” od samiutkich podstaw, od zagłębionych w ukraińskiej ziemi korzeni, poprzez dorastanie i dochodzenie do literackiej samoświadomości, Radosław Romaniuk pozwala nam samym, czytelnikom, dotrzeć do rozumienia czym było niełatwe życie na przełomie wieków, zmaganie się z niedostatkiem, przedwczesną utratą ojca, pragnieniem artystycznego spełnienia i doświadczania pierwszych uniesień, zasmakowania pragnienia bliskości drugiego człowieka. Przeżywania. Pozwolono nam podejść jakże blisko Pisarza,  a to czyni „Inne życie” innym życiem i dla nas samych, życiem splecionym z biografii Jarosława Iwaszkiewicza, ale także i tych kawałeczków życia samego biografa, który oddał cząstkę swojego jestestwa dla ukazania jakże przenikliwego portretu autora "Serenite". Dostajemy więc możliwość czerpania z obecności ich obu, między okładkami "Innego życia. Biografii Jarosława Iwaszkiewicza".
Wracam. Spoglądam na pozostające jeszcze, nietknięte moim niezaspokojonym wciąż wzrokiem, kartki z życia Pana Jarosława. Gdzieś za kolejnym akapitem powoli rysuje się cień coraz bliższego rozstania.

Ja, jak zwykle, cię poproszę:
jeszcze chwilę ze mną posiedź,
do niedzieli albo dłużej,
najdłużej jak tylko możliwe!


Radosław Romaniuk
"Inne życie. Biografia Jarosława Iwaszkiewicza"
tom I - wyd. Iskry, 2012

oraz fragmenty piosenki Doroty Miśkiewicz
Jakbyś był prawdziwy

6 komentarzy:

  1. Matko, jak Ty przecudnie operujesz słowem:)W ogóle właśnie zdałam sobie sprawę, że nieco zazdroszczę Ci tego wnikania świat życia pisarza. Ja ma swoich ulubionych, ale jakoś nigdy mnie tak nie wzięło dogłębnie. To piękne i budujące:)
    A Miśkiewicz bardzo lubię, w ogóle jazzowa kobieta jestem jeżeli chodzi o muzykę, tylko, że ostatnio zaniedbana:) Odkurzam swoje płyty i słucham, ale w nowościach nie szperam.
    Dobrej nocy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem obie jesteśmy kobietami jazzowymi :) ja zresztą też nieco zaniedbaną, ale też najbardziej lubię stary, dobry jazz. Doroty Miśkiewicz bardzo lubię słuchać, wsłuchiwać się w teksty jej piosenek i znaleźć zawsze coś dla siebie. Serdeczności :))

      Usuń
  2. Małgosiu Kochana, tak pięknie oddajesz podziw i przywiązanie do postaci p. Jarosława. Ale też w pełni na ten podziw zasługuje ów wielki Pisarz, troszeczkę może niedoceniany w polskiej literaturze. Lektura "Innego życia..."ciągle jeszcze przede mną, ale cieszę się już bardzo na tę książkę:))) Pozdrawiam Cię gorąco i przesyłam ostatnie jesienne promyki słońca z mego zakątka:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Genevieve, to przywiązanie staje się coraz mocniejsze z każdą nową publikacją dotyczącą Pana Jarosława. "Inne życie..." polecam gorąco! Dziękuję za ostatnie promyki słońca, bo przedostawały się dzisiaj przez mgliste obłoczki nad moim zakątkiem. Ja wysłam moc najgorętszych serdeczności i moc buziaków. Pięknego, nowego tygodnia życzę :)))

      Usuń
  3. Budująca jest ta relacja.. Mistrz i Małgorzata, cieszy, wzrusza, fascynuje. Ściskam i dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Dominiczko, dziękuję, że tu zajrzałaś mimo trosk. Ściskam Ciebie najmocniej, całym sercem.

      Usuń

Polecany post

Tak czyta się tylko raz

Najbliższy jest mi jednak Wojtek Karpiński tym, że jak mało kto dzisiaj  zachował zdolność podziwu i przyswajania sobie tego,  co p...